Parę miesięcy później...
1 czerwca
Caitlin biegła opustoszałym już korytarzem spóźniona z dobre 15 minut na historię Stanów Zjednoczonych, nikogo nie powinno to dziwić dziewczyna prawie zawsze się spóźniała chociaż mieszkała niedaleko szkoły. Delikatnie pukając pociągnęła za klamkę i weszła do środka przepraszając panią Red za spóźnienie. Nie rozglądając się po klasie podeszła szybko na swoje miejsce rzucając książki na ławkę w tym samym czasie siadając. O dziwo obok niej nie siedział już Justin tylko nieznany jej chłopak. Szatny nawet nie zauważył że dziewczyna usiadła tuż obok niego, ponieważ wpatrzony był w jeden punkt. Caitlin przyjrzała mu się uważniej, chłopak miał zielone oczy, nigdy jeszcze nie widziała tak pięknych zielonych oczu, jego skóra była opalona jakby właśnie wrócił z jakiejś tropikalnej wyspy, mięśnie pod jego koszulką można było zobaczyć na pierwszy rzut oka. Był bardzo przystojny i dobrze zbudowany.
- Gapisz się. - odwrócił wzrok od punktu i spojrzał wprost na dziewczynę z małym uśmieszkiem na ustach.- Wiem że jestem przystojny, ale powstrzymaj się. - puścił do niej oczko.
Caitlin od razu odwróciła wzrok i czuła jak jej policzki zaczynają płonąć żywym ogniem, musiała dość sporo czasu przyglądać się nieznajomemu.
- Jestem Carter. - szturchając ją w bok przedstawił się. - Tylko żartowałem, spokojnie.
- Um, Caitlin. - lekko uśmiechnęła się do chłopaka. - Jesteś nowy? Wcześniej cię tu nie widziałam.
- Tak, przyjechałem z Florydy. Jak widzisz rodzice nie mają wyczucia czasu do przeprowadzek. - zaśmiał się pokazując przy tym swoje białe zęby.
- Caitlin historia znowu się powtarza? Z każdym nowym uczniem musisz sobie pogawędzić? Umówicie się później. - pani Red odchrząknęła wyraźnie niezadowolona.
- Przepraszam. - odezwali się w jednej chwili.
Rozbrzmiał dzwonek na przerwę, dziewczyna wstała zbierając swoje rzeczy żeby wyjść z sali kiedy poczuła że ktoś łapie ją za łokieć, to był Carter.
- Mogłabyś mnie oprowadzić po szkole? Jeszcze nie za dobrze wiem co gdzie jest. - uśmiechnął się delikatnie.
- Pewnie, chodź.
Dziewczyna oprowadzała Cartera po szkole, o dziwo mieli wiele wspólnych tematów. Chłopak był bardzo miły czym zapunktował u Caitlin. Po zwiedzeniu już prawie całej szkoły poszli na stołówkę.
-Weźmy coś do jedzenia. - powiedziała podchodząc do lady i łapiąc za tacę. Wybrała to co zwykle, kanapkę, małą butelkę wody i jabłko. Carter natomiast wziął porcję frytek, cole i burgera.
Gdy zapłacili za jedzenia omiotli spojrzeniem sale pełną już po brzegi aż Caitlin rozpoznała znajomą jej czuprynę. Zaczęła iść w tamtą stronę pokazując aby chłopak poszedł za nią. Gdy dotarli do stolika pocałowała Justin od tyłu w policzek i usiadła obok niego.
- Hej skarbie. - uśmiechnęła się rozpakowując swoją kanapkę.
- Cześć piękna, a to kto? - uniósł brwi wskazując na chłopaka siedzącego obok.
- To jest Carter, jest nowy. Wiedziałbyś gdybyś przyszedł na historię. - zachichotała posyłając szeroki uśmiech chłopakowi.
- Miałem ważniejsze sprawy niż zamartwianie się tym że Red dostanie białej gorączki, bo opuściłem jej lekcje. - wzruszył beznamiętnie ramionami upijając łyk swojego napoju. - Jestem Justin. - tym razem zwrócił się do chłopaka.
- Carter.
- Trochę kiepski moment na przeprowadzkę, nie uważasz?
- Jakbym o tym nie wiedział. - odparł biorąc gryza burgera.
- Justin? - Caitlin zwróciła jego uwagę.
- Hm?
- Za tydzień jest bal w stylu lat 20.
- Wiesz że nienawidzę takich balów. - przewrócił oczami wzdychając.
- Proszę, już niedługo koniec roku szkolnego. Będziesz miał spokój, obiecuję. - wydęła dolną wargę.
- Uh, niech ci będzie. - pocałował ją przelotnie w usta.
- Dziękuję.- zaklaskała radośnie w dłonie szeroko się uśmiechając.
~.~
Do: Lily
Masz ochotę skoczyć na małe zakupy?
Od: Lily
Pewnie, za godzinę w centrum handlowym?
Do Lily:
Do zobaczenia, xo.
- Poznałaś już tego nowego chłopaka? Cartera? - Lily posłała szeroki uśmiech Caitlin co ta od razu odwzajemniła.
- Tak. Siedziałam z nim na historii i oprowadziłam go po szkole. - odpowiedziała wchodząc do sklepu w poszukiwaniu idealnego stroju na bal.
- Justin powinien być zazdrosny, widziałam go wygląda jak Grecki Bóg! - zaśmiała się przechodząc między wieszakami.
- A gdybyś przyjrzała mu się z bliska, wygląda jeszcze lepiej. Ale nie, to nie mój typ.
- O tak twój typ to przystojniak aka bad boy aka Justin Bieber. - podniosła wysoko brwi rozbawiona.
- Zobacz tą! Jak myślisz pasuje do mnie? - Lily podniosła sukienkę i przysunęła ją do siebie.
- Będziesz w niej wyglądała idealnie. Kto wie może Carter też tam będzie. - poruszyła śmiesznie brwiami.
~.~
Po paru godzinnych zakupach wreszcie znalazła sukienkę dla siebie, gdy tylko weszła do domu pobiegła do swojego pokoju i umieściła swoją nową zdobycz w szafie. Miała nadzieję że spodoba się Justinowi i będzie to idealny wieczór dla ich obojga, planuje tego wieczoru wyznać Justinowi to co do niego czuje i pokazać mu jak bardzo go kocha. Z tymi myślami odpłynęła w błogi sen.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jestem z powrotem! Opowiadanie chyli się ku końcowi, ale teraz zacznie się dziać. Mam zamiar rozpocząć nowe opowiadanie, więc jeśli chcielibyście by doszło do skutku napiszcie mi o tym w komentarzu.
Do następnego! ;)
Hmmm... Nowy przystojniak?
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co będzie się działo!
Kocham!
Ps.: Z chęcią będę czytać twoje nowe ff <3
Świetny rozdział! Mam nadzieję, że już nie będzie takich długich przerw, bo szczerze musiałam przeczytać kilka rozdziałów w tył i dalej nie wiem o co do końca tu chodzi! Ale już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać 31
OdpowiedzUsuńi
Po drugie: Jeśli zaczniesz pisać nowego bloga to, yeah.. ja z pewnością będę czytać
Jest świetny :)/ @mrbizzlle
OdpowiedzUsuń