poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 21

Caitlin POV :
Moja bajka zniknęła w mgnieniu oka, tak cudowny wieczór skończył się porażką . Justin ma dziewczynę? Przecież pytałam, czemu nie powiedział mi prawdy? Poczułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy, jednak starałam się ich nie ujawniać,  nie chcę dawać mu tej satysfakcji ze zranienia mnie.
-Co ty kurwa robisz? Jaką dziewczyną?! - Justin wyraźnie zdenerwowany odepchnął od siebie dziewczynę .
-Oj kotku nie denerwuj się. - Alexis, bo tak chyba się nazwa, powiedziała przesłodzonym tonem .
-Justin? - gdy zebrałam w sobie odwagę odezwałam się . Chłopak odwrócił się w moją stronę, jego twarz widocznie złagodniała .
-Caitlin ja ci mogę wszystko wytłumaczyć . - powiedział robiąc krok w moją stronę .
-Po prostu odwieź mnie do domu .
-Ale..
-Proszę...proszę cię tylko żebyś odwiózł mnie już do domu . - przeszłam koło niego kierując się do samochodu chłopaka .
Gdy szłam słyszałam jeszcze jak Justin rozmawia z dziewczyną po czym zaczął iść w moją stronę . Bez słowa wsiadłam do pojazdu cierpliwie czekając aż Justin dołączy do mnie, gdy tylko usiadł na miejscu kierowcy odpalił silnik i ruszył w stronę mojego domu . Próbował ze mną rozmawiać , tłumaczyć ale ja nie miałam najmniejszej ochoty tego słuchać . Patrzyłam przez okno jak domy i drzewa rozmazują się przez prędkość jaką jedzie samochód . Gdy tylko zatrzymaliśmy się przed moim domem wyskoczyłam z niego nie czekając aż chłopak otworzy mi drzwi . Gdy sięgałam po klamkę frontowych drzwi usłyszałam zamykanie się drzwi samochodu .
-Caitlin proszę porozmawiajmy ja mogę ci to wszystko wytłumaczyć , proszę . - w jego głosie mogłam dostrzec że naprawdę chciał mi się wytłumaczyć , jednak jedyna na co miałam teraz ochotę to schować się pod kołdrą na moim łóżku i płakać .
-Nie mamy o czym rozmawiać Justin, przepraszam . - szepnęłam i pchnęłam drzwi wchodząc do środka .
Pobiegłam do mojego pokoju od razu zamykając drzwi na klucz , nie chciałam żeby mama zadawała mi pytania , nie mam na to siły .
Zaczęłam czuć coś do Justina a wychodzi na to że ja dla niego jestem tylko kolejną zabawką . Podeszłam do okno lekko odsłaniając zasłonę , chłopak siedział nadal w swoim samochodzie , uderzał rękami w kierownice po czym przyłożył do niej głowę zaciskając mocno ręce . Próbował do mnie dzwonić , nie odbierałam . Co miałam mu powiedzieć? Po pewnym czasie ruszył z piskiem opon.

Justin POV :

Gdy tylko nieco się uspokoiłem ruszyłem z podjazdu Caitlin . Nie chciałem żeby tak wszyło, nie chciałem jej zranić, nie wiedziałem że Alexis przyjeżdża . Łamiąc wszystkie przepisy drogowe jechałem do mojego najlepszego przyjaciela. Skręcając w uliczkę zobaczyłem tak znany mi już widok jego warsztat, zaparkowałem tuż przy wejściu . Szybko wyskoczyłem z samochodu sprawdzając godzinę na moim iphonie, dochodziła 11 wieczorem, światło w pomieszczeniu było zapalone, po tym mogłem wywnioskować że Chris jest w środku . Gdy tylko pchnąłem metalowe drzwi do moich nozdrzy dotarł zapach spalin . Przechodząc przez wielkie pomieszczenie dotarłem do małego pokoiku .
-Siema stary . - rzuciłem siadając na kanapę stojącą przy ścianie. Chris obrócił głowę z nad różnych  papierów .
-Siema . - mruknął . - Stało się coś? - Obracając się na obrotowym krześle spojrzał na mnie .
-Dzisiejszy wyścig nadal jest aktualny? - zapytałem mając nadzieję że tak .
-Yep . - przytakną .
-Wyprowadź moje bmv . Czekam na zewnątrz . - powiedziałem wstając z kanapy tym samym szybko wychodząc z pomieszczenia i unikając ciekawskiego spojrzenia przyjaciela .
Po dziesięciu minutach czekania usłyszałem znajomy mi warkot silnika oraz otwierające się drzwi warsztatu. Białe bmw wyjechało stając tuż przed moimi nogami, Chris wysiadł rzucając kluczyki w moją stronę .
-Trochę go jeszcze podrasowałem . - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów .
-I to rozumiem, dzięki stary . - uśmiechnąłem się wsiadając do pojazdu .
Wkładając kluczyki do stacyjki odpaliłem bmw słysząc przyjazny dla moich uszu warkot silnika . Naciskając na pedał gazu wyjechałem na drogę prowadzącą prosto tam gdzie miał odbyć się dzisiejszy wyścig . Skręcając w ostatnią ulicę usłyszałem warkoty silników oraz wydobywającą się z głośników muzykę . Po paru sekundach byłem na miejscu, przejeżdżając koło różnych sportowych aut. Skąpo ubrane dziewczyny przechadzały się od auta do auta obściskując się z kierowcami. Gdy tylko zaparkowałem wyszedłem z bmw, do moich nozdrzy dobiegł zapach marihuany zmieszany z potem oraz adrenaliną , woń alkoholu można było wyczuć od razu . Gdy tylko dziewczyny zarejestrowały że przyjechałem w szybkim tępię podbiegły do mnie chichocząc głupio.
-Yo, Bieber! Tutaj. - usłyszałem z przeciwnej strony, szybko spojrzałem w tamtą stronę. Czarnoskóry chłopak stał oparty o maskę samochodu otoczony grupką dziewczyn. Z jego ust zwisał skręt a on sam patrzył się prosto na mnie .
-Siema Darren . - uśmiechnąłem się podchodząc do chłopaka.
-Dawno cię tu nie było Bieber. - podał mi nowego skręta .
-Miałem kilka spraw do załatwienia . - wziąłem dużego bucha chwila trzymając go w płucach po czym wypuszczając . - O której się zaczyna?
Spoglądając na złoty zegarek będący na jego nadgarstku Darren spojrzał z powrotem na mnie. - Za dziesięć minut. Gdy usłyszałem warkoty silników za sobą odwróciłem głowę w tamtą stronę. Samochody podjeżdżały na tak zwaną 'linie startu'. Żegnając się z Darren'em odwróciłem się idą w stronę mojego bmw. Gdy tylko wsiadłem do środka odpaliłem silnik i podjechałem do rzędu stojących i czekających na rozpoczęcie wyścigu aut. Wrzucając jointa przez okno ścisnąłem ręce na kierownicy . Długonoga blondynka w skąpej spódniczce oraz wielkim dekoltem stanęła naprzeciwko podnosząc białą chustę do góry . Silniki zawarczały.
Gdy tylko chusta znalazła się na drodze wszystkie samochody wystrzeliły do przodu. Wcisnąłem pedał gazu  od razu nabierając prędkości, adrenalina wystrzeliła mi w żyłach .
No to zaczynamy zabawę . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, BARDZO WAS PRZEPRASZAM że nie było tak długo rozdziału. Jeśli wpadacie na mojego ask'a to powinniście wiedzieć że miałam problemy ze zdrowiem. Teraz rozdziały będę starała się dodawać już normalnie . Jeszcze raz was bardzo przepraszam .
Chciałam wam też życzyć Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku ! :)
CHCIAŁAM WAM TEŻ PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 10160 WEJŚĆ! <3
Do następnego ;*

Ps.Rozdział nie sprawdzany.

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 20

Caitlin POV :
Tak szybko jak mój mózg zarejestrował co ma zamiar zrobić moja mama zerwałam się z łóżka na równe nogi i podbiegłam do drzwi wystawiając przez nie głowę kiedy rodzicielka miała wejść do środka .
-Już wstałam . - uśmiechnęłam się słodko .
-Dobrze w takim razie chciałam cię powiadomić że śniadanie czeka na stole a ja muszę niestety iść już do pracy . A jak się czujesz córeczko?
-Dobrze , zaraz zejdę i zjem . O wiele lepiej . Dziękuję . - po tych słowach pożegnałam się z mamą a ona zeszła po schodach . Po chwili usłyszałam zamykanie się frontowych drzwi , odetchnęłam z ulgą .
Spojrzałam na łóżko gdzie Justin spał w najlepsze , ten to ma kamienny sen . Podeszłam do niego po czym lekko szturchnęłam, nic . Wskoczyłam na łóżko, po wielu nieudanych próbach schyliłam się na wysokość ucha chłopaka i krzyknęłam na cały głos .
-Nicki Minaj w bikini ! - Justin poderwał się do siady po czym zaczął rozglądać się po pokoju .
-Gdzie?! - wybuchnęłam śmiechem , ledwo łapałam oddech i czułam jak w oczach zbierają mi się łzy .
Gdy już przeszedł mi napad śmiechu i podniosłam wzrok spostrzegłam zmrużone oczy chłopaka .
-No co? To było zabawne! - powiedziała rozbawiona .
-Nigdy nie żartuj sobie w ten sposób bo będziesz miała problem . - powiedział całkiem poważnie .
-Ok, ok . - podniosłam ręce w geście obronnym nadal próbując nie wybuchnąć śmiechem . - Ale nie chciałeś się obudzić więc to nie moja wina . - Spojrzałam na zegarek , 7.28 .
Szybko poderwałem się z łóżka i podbiegłam do komody robiąc w niej kompletny bałagan , wreszcie zdecydowałam się na parę czarnych rurek a do tego zwykłą białą bluzę , po drodze do łazienki złapałam też świeżą bieliznę po czym na chwilę jeszcze odwróciłam się do Justina . Ani na chwilę nie zmienił pozycji bacznie obserwując każdy mój ruch .
-Idę wziąć prysznic , zaraz wracam . - uśmiechnęłam się lekko .
-A mogę wziąć go z tobą ? Będzie szybciej . - poruszył znacząco brwiami .
-Chciałbyś . - odwróciłam się tyłem do chłopaka po czym ruszyłam do łazienki .
Gdy tylko znalazłam się w środku zdjęłam swoje ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej . Letnia woda spływała po moim ciele kiedy sięgnęłam po mój żel pod prysznic o zapachu kwiatów . Obmyłam dokładnie całe moje ciało podobnie jak włosy i wyszłam od razu otulając się ręcznikiem . Spojrzałam w lusterko szybko przeczesując włosy ręką . Osuszyłam ciało wsuwając na siebie bieliznę i ubrania . Rozczesałam dokładnie włosy i lekko musnęłam rzęsy tuszem . Po parunastu minutach wyszłam gotowa wracając do pokoju , gdy tylko weszłam zobaczyłam że Justin stał już gotowy do wyjścia .
-Idziemy ? - zapytałam zgarniając torbę z fotela a także iphona z szafki nocnej .
-Tak , jasne . - odpowiedział po czym pogłaskał jeszcze Luckiego i zaczął iść w moją stronę .

                                                                              ~.~

Gdy tylko Justin zaparkował samochód blisko wejścia od szkoły wyskoczyliśmy z samochodu . Gdy tylko weszliśmy do budynku szkoły podbiegliśmy do swoich szafek wyciągając jeszcze potrzebne książki .
-Co masz teraz? - zapytałam sprawdzając w międzyczasie godzinę .
-Angielski, a ty?
-Francuski .
-To do zobaczenia . - uśmiechnęłam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę klasy .
Za soba usłyszałam jeszcze mruknięcie Justina z pożegnaniem .

                                                                             ~.~

Trenerka Red weszła do szatni gdzie razem z Lily przebierałyśmy się w stroje sportowe .
-Dziewczyny chodźcie tutaj . - tak jak nas poprosiła zebrałyśmy się wokół niej . - Dzisiaj będziecie biegać na bieżni z chłopakami . - w szatni od razu można było usłyszeć jęki niezadowolenia , u mnie nie jest inaczej , nienawidzę biegać . Jaki w tym sens ? Tylko później chodzisz cała spocona .
-Bez takich i tak wam to nic nie pomoże . Za 15 minut spotykamy się na bieżni . - usłyszałam jeszcze raz trenerkę Red a później widziałam już tylko jak jej sylwetka znika za drzwiami szatni .
-Ona nas uwielbia katować . - usłyszałam za sobą pojękiwania Lily .
Zaśmiałam się z jej nastawienia co do trenerki .
-Chodźmy bo dołoży nam jeszcze parę okrążeń za spóźnienie . - powiedziałam i ruszyłam do wyjścia , Lily tylko kiwnęła głową i szła za mną . Gdy tylko wydostałyśmy się na powietrze od razu dostrzegłam grupę chłopców grających w koszykówkę . Z zamyśleń wyrwał mnie pisk Lily .
-Co, co się stało?
-To Mat , Mat tu jest . - widać było jej uśmiech od ucha do ucha .
-To idź , porozmawiaj z nim .
-Co!? Zwariowałaś? On ze mną? Śmieszne . Nie wiedziałabym co mówić .
-To masz problem .
-Dlaczego? - zapytała zdezorientowana patrząc na mnie .
-Bo on tu idzie . Idę biegać , porozmawiaj z nim . - puściłam jej oczko .
-Co?! Nie ! Nie zostawiaj mnie ! - zaśmiałam się . - O cześć Mat . - przywitałam się i zaczęłam biec .
Biegłam przed siebie myśląc o różnych rzeczach aż poczułam na ramieniu czyjąś rękę . Szybko odskoczyłam przestraszona .
-Spokojnie to tylko ja . - Justin biegł obok mnie śmiejąc się z mojego napadu strachu .
-Ugh..
-Nie cieszysz się że mnie widzisz ? - zrobił smutną minkę .
-No niespecjalnie .
-Ranisz . - położył rękę na sercu .
Oboje wiedzieliśmy że żartuję .
-Caitlin?
-Tak? - uśmiechnęłam się lekko po czym zatrzymałam się na chwilę głęboko oddychając .
-Bo ja chciałem zapytać..um...czy nie wyszłabyś gdzieś ze mną dzisiaj ? Oczywiście jeśli nie chcesz zrozum...- nie dałam mu skończyć .
-Pewnie . - uśmiechnęłam się po raz tysięczny tego dnia chociaż czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec .
-Naprawdę ? - zapytał jakby zszokowany moją odpowiedzią .
-Tak, pewnie czemu nie . Ale musisz mnie złapać . - po tych słowach zaczęłam biec tak szybko jak tylko umiałam nie czekając aż chłopak sobie wszystko zarejestruje .
Po chwili jednak usłyszałam jak śmieje się biegnąc za mną .
Powoli traciłam siły więc zwolniłam w tym samym czasie poczułam jak czyjeś ramiona oplatają się wokół mojej talii przerzucając mnie sobie przez ramie . Zaczęłam wierzgać bo Justin zaczął biec ze mną w stronę spryskiwaczy .
-Justin ! Nie , nie stop ! Błagam ! - kopałam i uderzałam gdzie się tylko dało ale nic to nie dawało .
Chwilę potem poczułam na sobie zimną wodę oraz trawę pod sobą .  Chłopak opierał się nade mną rękoma , z jego włosów ściekały kropelki wody . To wszystko było jak w pięknej bajce . Justin zaczął zbliżać się coraz bliżej mojej twarzy .
-Williams , Bieber ! Wstawać ! - i moja bańka pękła . Tuż nad naszymi głowami stanęła rozwścieczona trenerka Red .
Od razu podnieśliśmy się calusieńcy mokrzy z trawy stając na baczność .
-Przebierać się do szatni . Już . - kiwnęliśmy tylko głowami i ruszyliśmy w swoich kierunkach wymieniając rozweselone spojrzenia próbując nie wybuchnąć śmiechem .

                                                                                ~.~

Umówiłam się z Justinem na 16 . Stałam w łazience prostując moje wysuszone już włosy . Byłam już prawie gotowa . Gdy wyszłam z łazienki zegarek wskazywał 15.38 . Nie chciał mi powiedzieć gdzie się wybieramy więc postawiłam na codzienny strój, czarne legginsy do tego biała bokserka i kremowy gruby sweterek . Psiknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa . Zgarnęłam jeszcze torebkę z iphon'em , portfelem i innymi rzeczami tego typu i zaczęłam schodzić schodami . Mama siedziałam na kanapie pod kocem z okularami na nosie czytając książkę . Gdy tylko usłyszała że zeszłam podniosła oczy .
-Pięknie wyglądasz . - uśmiechnęła się .
-Dziękuję . - odwzajemniłam to .
-Proszę tylko nie wróć za późno .
-Justin będzie ze mną , nie martw się . - podeszłam do niej dając jej całusa w policzek .
Gdy tylko nałożyłam moją khaki oraz komin i ocieplane buty za kostkę usłyszałam dzwonek do drzwi . Byłam zdenerwowana i to bardzo . Szybko otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Justin , jak zwykle czarne rurki , supry , koszulka w serek i kurtka .
-Pięknie wyglądasz . - uśmiechną się do mnie .
-Dziękuję ty również niczego sobie . - uśmiechnęłam się lekko .
Justin otworzył mi drzwi samochodu tak jak robił to zawsze po czym sam obiegł maskę i usiadł na miejscu kierowcy .
-Więc , gdzie jedziemy? - zapytałam wesoła że wreszcie się dowiem .
-Niespodzianka . - powiedział z tym swoim uśmieszkiem .
-Proszę powiedz . - zatrzepotałam rzęsami .
-Nie . - wyszczerzył się .
-Ugh... - założyłam ręce na piersi w znaku protestu a Justin w tym samym czasie odpalił samochód i wyjechał na ulicę .
Jechaliśmy jakieś 20 minut kiedy chłopak wreszcie zaparkował wóz . Przed nami rozpostarło się wielkie wesołe miasteczko . Różnorodne światełka z różnych atrakcji migotały przed naszymi oczami .
-Nie jesteśmy za starzy na wesołe miasteczko ? - zachichotałam .
-Na to nigdy nie jest się na starym . - puścił mi oczko po czym wysiadł z samochodu żeby parę sekund później otworzyć mi drzwi .
-Chodźmy . - wyciągnął mi rękę którą z chęcią złapałam .
Gdy tylko Justin kupił nam żetony na prawie wszystkie atrakcje ruszyliśmy do pierwszej z nich .

Minęła już z godzina a nam zabawa idzie świetnie . Byliśmy już na tylu atrakcjach że trudno byłoby mi je nawet wymienić .
-Chciałabyś watę cukrową ? - Justin zadał mi pytanie .
-Chętnie . - po tych słowach ruszyliśmy do stoiska z nią .
-Jedną dużą watę cukrową poproszę . - chłopak zwrócił się do starszego pana przy kości .
-To będzie 5 dolarów .
Gdy chłopak zapłacił podał mi kolorową watę cukrową .
-Justin czuję się źle że to ty wszystko fundujesz , też wzięłam pieniądze . - na moje usta wkradł się grymas .
-Chcę tego . - uśmiechnął się .
-Ale...
-Żadnych ale , jedz .
Razem z Justinem podeszliśmy do niedaleko stojącej ławki i na niej usiedliśmy .
-Więc jak się bawisz ? - zapytał .
-Jest cudownie , dziękuję Justin . - urwałam se kawałek waty wpychając ją sobie do ust .
Chłopak nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do mnie . Dokładnie lustrował moją twarz po czym przysiadł się bliżej mnie .
-Ubrudziłaś się watą .
-Naprawdę? - chciałam zetrzeć z kącika ust trochę lukru ale chłopak zrobił to pierwszy .
Złapał mnie za policzek po czym kciukiem wytarł kącik ust , przybliżył się do mnie złączając nasze usta , od razu zsynchronizowały się w jedność, nie chciałam przestać to piękne uczucie . Chłodny wiatr uderzył w nas dzięki czemu moje włosy były rozwiane na wszystkie strony . Stado motyli wybuchnęło w moim brzuchu .
Oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczęło nam brakować tlenu . Mogę szczerze przyznać że nic nie może mi już zepsuć tego dnia , jest idealny .
-Chodź, odwiozę cię do domu robi się późno . - Justin złapał mnie za rękę przedzierając się przez tłum ludzi . Nagle staną w miejscu dzięki czemu uderzyłam w jego plecy .
-Alexis?! Co ty tu robisz?!
-Jak to co? Przyjechałam do mojego chłopaka. Już o mnie zapomniałeś? - dziewczyna podbiegła do Justina po czym namiętnie pocałowała go w usta .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TADA !
Między Justinem a Caitlin zaczyna się dziać <3 Mam nadzieję ze się wam podoba :))
Dziękuję bardzo za każdy komentarz .
Dzisiaj rozdział jest dłuższy jak widać .
Do następnego ;*

Ps.Nie sprawdzany więc za błędy przepraszam .

sobota, 26 października 2013

Rozdział 19

Justin POV :
Poczułem jak mięśnia zaczynają mi się napinać . Co mam jej powiedzieć? Że to ja go spowodowałem i temu się zdenerwowałem ? No chyba kurwa nie .
-Ja...um..po prostu tak jakoś wyszło . - uśmiechnąłem się do niej lekko . - Może pooglądamy jakiś film ,  co ty na to? - spróbowałem szybko zmienić temat .
-Pewnie . - szybko wyrwała się z moich objęć i ruszyła w stronę telewizora stojącego naprzeciwko . Z szafki pod nim wyciągnęła stosik różnych filmów i podchodząc do mnie podała mi je . - Proszę .
Zacząłem przeglądać różne płyty .
-Romantyk , romantyk , romantyk . - przerzucałem je koło siebie . - Nareszcie coś sensownego horror , pasuje ci?
Widziałem jak lekki grymas pojawia się na jej twarzy .
-Jak nie będę mogła po tym spać to przychodzisz do mnie i będziesz spał ze mną . - powiedziała ze śmiertelnie poważną miną wskazując na mnie palcem ,  po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem .
-Będę kiedy tylko zadzwonisz . - na jej policzki wkradł się lekki rumieniec .
-Daj , włączę . - wyrwała mi z rąk płytę i poszła włączyć film .
Gdy film się zaczął Caitlin szybko podbiegła i wspięła się na łóżko koło mnie .
-Aww, boisz się . - zagruchałem chichocząc z niej .
-Wcale nie , nie jestem mięczakiem . - powiedziała zakładając ręce na piersi .
-Ależ jesteś . - szturchnąłem ją lekko .
-Wcale nie . - naburmuszyła się jak małe dziecko .
-Nie złość się . - trąciłem jej szyje nosem, ona jednak nadal brnęła w swoje i siedziała naburmuszona .
-Cóż....w takim razie....- podsunąłem się bliżej niej a ona spojrzała na mnie jak na wariata . Nie zdążyła nic powiedzieć bo zacząłem ją łaskotać . Dziewczyna wiła się pode mną ze śmiechu .
-P-przestać ! Justin p-proszę ! - błagała przez napady śmiechu . Przestałem na chwilę ale nadal byłem w tej samej pozycji .
-Powiedz że jestem seksowny . - podniosła na mnie brwi .
-Nie jesteś . - wystawiła mi język .
-Nie kuś . - powiedziałem szczerząc się do niej . - Więc nie powiesz ? - Pokręciła przeczącą głową . - Dobrze . - znowu zacząłem ją łaskotać .
-P-przestać !
-Powiedz że jestem seksowny - ze śmiechu zaczynała się już robić czerwona .
-J-jesteś seksowny .
-Głośniej .
-Jesteś seksowny ! - krzyknęła tak że mogę bez wyrzutów sumienia stwierdzić że usłyszałaby to jej mama gdyby telewizor nie był włączony .
Zwinnie oklapnąłem koło niej na łóżku . - No i było tak długo sobie zaprzeczać ? Wszyscy wiedzą że Justin Bieber jest seksowny . - zaśmiała się na mój komentarz .

                                                                               ~.~

Caitlin POV :

Film trwa już godzinę a ja cholernie się boję . Staram się tego nie okazywać bo wiem że Justin by się ze mnie za to nabijał przez kolejny tydzień  . To już pewne że dzisiejsza noc będzie nieprzespana . W tym momencie młoda dziewczyna może w naszym wieku weszła do piwnicy . Nie rozumiem tego , ludzie w tych horrorach są tacy naiwni . W czasie kiedy dziewczyna zeszła po schodach zza ściany wyskoczyła postać . Szybko wtuliłam się w  klatkę piersiową Justina zaciskając oczy .
-Ciii , to tylko film . - owinął ręce wkoło mojej drżącej sylwetki tak jak to zrobił wcześniej . Pocierał dla uspokojenia moje plecy . - Okej starczy na dziś horrorów . - Próbował wstać ale ja mu to kompletnie uniemożliwiłam .
-Jeśli mnie nie puścisz nie wyłączę horroru . - na te słowa szybko odskoczyłam od niego zakrywając twarz ręką , jednak przez szpary między palcami widziałam jak idzie wyłączyć płytę . - I po sprawie .
W drodze powrotnej chłopak wyciągnął swojego iphon'a z kieszeni , chyba żeby sprawdzić godzinę .
-Dochodzi już  20 , muszę się zbierać .
-Naprawdę ? - byłam lekko zawiedziona tym że musiał już iść .
-Chyba że chcesz żeby moja mama mnie zabiła i nie będzie mnie jutro w szkole . - zaśmiał się .
-To lepiej już idź , nie chciałabym żebyś miał przeze mnie przechlapane u mamy .

                                                                            ~.~

Spałam wtulona w Luckiego kiedy obudził mnie hałas za oknem , słyszałam ciche przeklinanie . Podeszłam do okna i zobaczyłam Justina stojącego na trawniku , przeklinał pod nosem bo wywalił śmietnik po drodze . Zaśmiałam się pod nosem z jego głupoty po czym delikatnie otworzyłam okno .
-Co ty tu robisz?! Jest druga w nocy! - krzyknęłam szeptem .
-Bo ja uh....miałem poczucie winy że przeze mnie możesz nie spać w nocy i przyszedłem to sprawdzić . - podrapał się niezręcznie po szyi .
-I co wejdziesz przez okno?
-Zwariowałaś? Nie jestem żadnym spidermanem otwórz tylne drzwi . - po tych słowach chłopak udał się na tyły domu .
Najszybciej jak umiałam zbiegłam po schodach żeby otworzyć mu drzwi . Faktycznie stał przy framudze czekając aż mu otworzę . Szybko otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka . Był koniec października więc chłodne powietrze przedarło się do środka na co lekko zadygotałam .
-A już myślałam że zobaczę cię w roli spidermana . - wydęłam dolną wargę robiąc zawiedzoną minę .
-Ha ha ha . - zaśmiał się sarkastycznie .
-Więc jak widzisz jestem cała i zdrowa a przede wszystkim spałam , no można powiedzieć że do czasu . - zaśmiałam się na wspomnienia wcześniejszych wydarzeń z przed paru chwil kiedy to Justin przeklinał śmietnik .
-Właśnie widzę . Ale i tak wolałem się upewnić .
-Awwww, to słodkie . - zagruchałam
-Mogę być seksowny , przystojny , gorący ale nie słodki . Zapamiętaj to sobie . - Chociaż w pomieszczeniu było ciemno wiedziałam że mówił całkiem poważnie .
-Okej , okej . - podniosłam ręce w geście obronnym . - Rozumiem .
Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza .
-Więc...-przeciągnęłam . - Nie chcę cię wyrzucać ale chyba powinieneś już iść moja mama może się w każdej chwili obudzić , a uwierz mi u mnie nie jest codziennością gdy chłopak przychodzi do mnie w nocy .
Już otwierał usta żeby coś powiedzieć ale na górnym piętrze zapaliło się światło .
-Caitlin to ty? - głos mojej mamy dobiegł z góry .
-Tak mamo ! - krzyknęłam . - Schowaj się ! Szybko . - pisnęłam . - Koło schodów ! - chłopak szybko podbiegł tam gdzie go prosiłam i skutecznie schował się w ciemności która tam panowała .
-Córeczko co ty tu robisz o tej porze ? Nie powinnaś już spać ? - zapytała lustrując moją twarz . - I dlaczego siedzisz tu po ciemku ?
-Umm...zaschło mi w gardle i zeszłam się czegoś napić . A nie zapaliłam światła bo nie chciałam cię obudzić . - uśmiechnęłam się niewinnie .
-Ohh... dobrze . W takim razie wracam do łóżka , tobie też to radzę . - mama oddaliła się ode mnie w kierunku z którego przyszła a ja westchnęłam z ulgą .
Szybko podeszłam do miejsca gdzie wcześniej schował sie Justin żeby powiedzieć mu że może już wyjść ale ku mojemu zdziwieniu już go tam nie było . Wzruszyłam ramionami myśląc że może zdążył już wyjść i poszłam na górę do pokoju .
Pchnęłam duże drzwi i gdy tylko znalazłam się w pokoju podskoczyłam łapiąc się za serce a cichy pisk wydobył się z moich ust . Chłopak leżał na moim łóżku słodko śpiąc . Podeszłam do niego chcąc go obudzić ale na marne , Justin spał bardzo głęboko . Po paru nieudanych próbach obudzenia go zrezygnowana delikatnie położyłam się koło niego po paru minutach zasypiając .

                                                                            ~.~

Z mojego głębokiego snu wyrwało mnie pukanie do drzwi . Podniosłam moje ciężkie powieki aby zorientować się co się dzieje . Obok mnie zobaczyłam nadal słodko śpiącego chłopaka za to tuż zza drzwi usłyszałam głos mojej rodzicielki .
-Caitlin wstawaj po spóźnisz się do szkoły . - mówiła lekko pukając w drzwi . - Jeśli się zaraz nie odezwiesz to wejdę i ściągnę cię z łóżka siłą .Okej , wchodzę !

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Awww słodko *.*
Chciałam was też bardzo przeprosić za moją nieobecność i nie dodanie rozdziału w tamtym tygodniu ale wena kompletnie mnie opuściła ;/
Mam nadzieję ze ten rozdział wam się spodobał , za to w następnym coś zacznie się dziać :D
Do następnego ;*

PS.Rozdział nie sprawdzany .

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 18

Caitlin POV :

Siedziałam na swoim łóżku ubrana jak zwykle w moją niebieska piżamę . Wpatrywałam się w ekran telefonu przede mną . Justin nie odezwał się do mnie od naszego spotkania pare godzin temu , zawsze wysyłał mi sms'y na dobranoc lub dzwonił by mi to powiedzieć , jednak dzisiaj było inaczej mój telefon milczał . Powiedziałam coś nie tak ? Powoli zsunęłam się z przytulnego łóżka stąpając po panelach ruszyłam do mojej komody , otwierając jedną z szuflad wyjęłam z niej mój pamiętnik po czym wróciłam na poprzednie miejsce . Wygodnie rozsiadłam się na materacu biorąc notatnik na kolana i otwierając na odpowiedniej stronie , wzięłam długopis do ręki i zaczęłam pisać :

Drogi pamiętniczku . 
To znowu ja , dawno nie pisałam ale to dlatego że wiele się ostatnio wydarzyło . 
Nie tnę się już od paru tygodni , wiem że to nie dużo ale dla mnie to jest coś . 
Pewnie myślisz dlaczego przestałam to robić . Już tłumaczę .
To przez jedną osobę . Justina . On daje mi dużo radości jak i szczęścia . 
Potrafi sprawić że na moje usta nawet w najgorszych chwilach pojawia się uśmiech . 
Przy nim czuję się taka....bezpieczna . Nie wiem jak to ująć ale gdy z nim jestem czuję się wspaniale .
Jeszcze nigdy nie odczuwałam takiego uczucia jak to . Może dziwnie to zabrzmieć ale coś się ze mną dzieje , tylko jeszcze nie wiem czy to jest dobre i czy Justin czuje to samo . 
Odkąd Tyler wyjechał nie rozstajemy się nawet na krok w szkole jak i po . 
Bóg zesłał mi prawdziwego anioła za przyjaciela , za co jestem mu bardzo wdzięczna . 

Gdy tylko skończyłam pisać odłożyłam pamiętnik na szafkę nocną spoglądając też na stojący na niej zegarek 11.38  . Wolną ręką zgasiłam lampkę nocną dzięki czemu w pokoju zapanowała całkowita ciemność , jedyne światło jakie było w pomieszczeniu to niewyraźnie światła latarni stojących na zewnątrz . Ostatni raz zerknęłam na telefon aby sprawdzić czy Justin nic nie napisał . Nic . Z mętlikiem w głowie położyłam głowę na poduszkę a po pary minutach odpłynęłam w błogi sen .

                                                                                 ~.~

Powoli otworzyłam ciężkie powieki , zamrugałam kilka razy aby przyzwyczaić się do jasnego światła . Podniosłam się do siadu na moim miękkim łóżku jednak po chwili pożałowałam tego ruchu niesamowity ból przeszywał mi moją rozpaloną głowę . Powędrowałam ręką do szafki nocnej żeby sprawdzić która godzina 7.08 . Odłożyłam urządzenie na miejsce chcąc powoli wstać, podniesienie się z łóżka to następny zły ruch z mojej strony, szybko złapałam się za usta i pobiegłam do toalety, zwymiotowałam . Gdy skończyłam opłukałam buzie zimną wodą , podniosłam głowę do lustra , spojrzałam w odpicie i lekko się wzdrygnęłam na ten widok . Blada twarz , włosy w kompletnym nieładzie a najgorszy był posmak w ustach . Postanowiłam szybko się go pozbyć myjąc zęby gdy tylko skończyłam nałożyłam na nogi ciepłe kapcie i poszłam do szafy wybrać coś do ubrania . Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy i szybko je na siebie założyłam . Nie miałam najmniejszej ochoty brać prysznica a nawet robić jakiegoś makijażu .
Gdy tylko weszłam do kuchni usiadłam na krześle czekając aż mama skończy robić śniadanie , pachniało omletem . Gdy tylko odwróciła się w moją stronę uśmiech z jej twarzy kompletnie znikł a na jego miejsce wstąpiło zmartwienie .
-Córeczko wszystko dobrze ? Jakoś blado wyglądasz . Dobrze się czujesz ? - zapytała podejrzliwie patrząc na mnie .
-Tak , tak myślę -- nie zdążyłam dokończyć zdania bo szybko zerwałam się z miejsca czując jak mój żołądek zaczyna się wypróżniać .
Powoli podniosłam się z nad deski klozetowej wycierając usta . Mama przytrzymywała mi włosy przez ten czas kiedy jak wymiotowałam .
-Nie pójdziesz dzisiaj do szkoły . Jesteś chora . Wracaj do łóżka, zaraz przyniosę ci herbaty z miodem .
Nie miałam zamiaru się sprzeczać , wyminęłam ją kiwając głową i kierując się do mojej sypialni .
Szybko przebrałam się w szare dresy i rozciągnięty sweterek i rzuciłam się do łóżka . Nie miałam na nic ochoty jak tylko pójść spać . Po około 15 minutach w drzwiach stanęła mama z gorącą herbatą i lekami przeciwbólowymi i podobnymi .
-Proszę , to powinno pomóc . - uśmiechnęła się stawiając tacę na szafce nocnej . - Potrzebujesz jeszcze czegoś ?
-Nie , dziękuję . - także się uśmiechnęłam .
-Jestem w kuchni , jeśli będziesz czegoś potrzebować wołaj . - to były jej ostatnie słowa po czym wyszła zamykając za sobą drzwi . Lucky wskoczył na łóżko kładąc się tuż przymnie . Pogłaskałam pupila a chwilę potem wzięłam łyka herbaty .
Po wzięciu różnych pigułek i popiciu ich herbatą tym samym ją kończąc opadłam na puchowe poduchy próbując zasnąć chociaż na godzinę . Piesek podobnie jak ja ułożył się do snu .

                                                                                    ~.~

Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi . Myśląc że to mama może czegoś chcieć powiedziałam ciche 'proszę' ale ku mojemu zaskoczeniu w progu staną Justin . Gdy tylko mój mózg zarejestrował że to on zakryłam się po uszy kołdrą , nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie .
-Twoja mama powiedziała że jesteś chora , jak się czujesz? - słyszałam jego kroki oraz zduszony chichot z mojego zachowania .
-Nie patrz na mnie . Wyglądam strasznie. - marudziłam nadal się zasłaniając .
Po chwili poczułam jak odsłania kołdrę . - Wyglądasz pięknie , jak zawsze . - Uśmiechną się do mnie wiedząc że na te słowa na moje policzku wpełzł rumieniec .
Nie chcąc się z nim dłużej siłować dałam za wygraną i puściłam pościel .
-Nie powinieneś przychodzić , zarazisz się . - wygięłam ustaw grymas .
-Przyszedłem sprawdzić dlaczego nie było cię w szkole . Nie martw się nic mi nie będzie , zawsze opiekuję się Jazmyn jak jest chora i popatrz nie zachorowałem . - wyszczerzył się do mnie .
Cicho westchnęłam . - Okej , okej . Poddaje się . - Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech . Nie mam pojęcia jak to możliwe .
-Podsuń się . - z zamyśleń wyrwał mnie jego głos .
-Co ?
-Podsuń się . - zachichotał z mojego zdziwienia .
-Ale...
-Żadnych ale , podsuń się . - z grymasem odsunęłam się na bok .
Justin szybko wszedł pod kołdrę i nas ją szczelnie okrył . Byłam na bezpiecznej odległości od niego jednak on przyciągnął mnie do siebie i otulił ramionami .Wtuliłam się w niego , był taki gorący . Nie , nie w tym sensie chodzi mi o to że jest takim ludzkim piecykiem , od jego ciała aż bucha ciepło . Oparł brodę o czubek mojej głowy jeszcze mocniej przyciągając mnie do siebie .
-Jak się czujesz ? - zapytał troskliwie .
-Bywało gorzej . Justin ?
-Tak ?
-Mogę Cię o coś zapytać ? - poczułam jak skinął głową .
-Dlaczego wczoraj tak zareagowałeś gdy wspomniałam o tym wypadku ? - jego mięśnie z powrotem się napięły . Ja i mój niewyparzony język . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest 18 ! 
Coś zaiskrzyło pomiędzy Justinem i Caitlin ? :D
Jeszcze pare wejść i 4000 wyświetleń . JHFOFHOIHAFHAOFHAHFIAH dziękuję wam bardzo <333 Oby tak dalej *.*
Do następnego ! :))

sobota, 5 października 2013

Rozdział 17

Two weeks later...

Caitlin POV :
-Dzień dobry pani Collins, mam już pani wyniki, z nogą jest już wszystko w porządku można już zdjąć usztywnienie, jednak zalecam przez najbliższy tydzień uważać na siebie ponieważ może pani nadal odczuwać ból . - przyjemna lekarka uśmiechnęła się do mnie lekko .
-Rozumiem, dziękuję . - odwzajemniłam uśmiech i powoli podniosłam się z krzesełka . - Dowiedzenia . 
Gdy tylko zamknęłam drzwi od gabinetu lekarza zobaczyłam Justina czekającego na mnie na krzesełku . Gdy tylko zobaczył że wyszłam podniósł się z niego . Ostatnio dużo czasu spędzamy razem, można powiedzieć że nie odstępuje mnie na krok . 
-Naprawdę nie musiałeś tu ze mną przyjeżdżać poradziłabym sobie . 
-Ale chciałem, co powiedział lekarz? 
-Z nogą już wszystko w porządku, właśnie idę do pielęgniarki żeby zdjęła mi usztywnienie, poczekasz na mnie chwilę? - podarowałam mu lekki uśmiech .
-Jasne . - odpowiedział po czym uformował usta w uśmiechu . 
Podeszłam pare kroków do recepcji gdzie niska kobieta o kruczoczarnych włosach przeglądała różne karty pacjentów . 
-Przepraszam. - powiedziałam żeby zwrócić jej uwagę na moją osobę . Kobieta podniosła wzrok z nad papierów i spojrzała na mnie . 
-W czym mogę ci pomóc słoneczko? - delikatnie się do mnie uśmiechnęła . 
-Umm...doktor Black powiedziała że mogę już zdjąć usztywnienie z nogi i wysłała mnie tutaj . 
-Oczywiście . - kobieta podniosła się z fotela . - Chodź za mną . Sally siądź proszę na recepcji . - Zawołała do brunetki po drugiej strony korytarza rozmawiającej z pacjentem . Ta tylko skinęła głową .
Tak jak poprosiła ruszyłam za nią w nieznanym mi kierunku, po chwili byłyśmy w małej sali wypełnionej po brzegi różnymi bandażami , gazami i tym podobnymi . 
-Usiądź tutaj proszę . - wskazała na metalowy stół na środku sali . Powoli podeszłam do niego i wskoczyłam . Nogi dyndały mi nad kremowymi płytkami . Nic nie poradzę że jestem niska, taka już jestem . 
Kobieta po chwili przysunęła swój biały stołek koło mnie po czym wygodnie się na nim usadowiła, zaczęła powoli zdejmować usztywnienie . 
-Masz bardzo troskliwego chłopaka . - podniosła na mnie wzrok . Na moje policzki wkradł się rumieniec . 
-On nie jest moim chłopakiem, to tylko przyjaciel . 
-Naprawdę? - otworzyła szerzej usta . - Widziałam jak patrzył na Ciebie z taką troską wymalowaną na twarzy . Widać że zależy mu na tobie . - Teraz to ja otworzyłam szerzej oczy . Nigdy tego nie zauważyłam . Znaczy wiedziałam że Justin się o mnie troszczy ale nie wiedziałam że to aż tak widać . Muszę przyznać że bardzo go lubię chociaż znamy się dosyć krótko bo od paru miesięcy . Zawsze mnie rozśmiesza i sprawia że rumienie się jak głupia . Z zamyśleń wyrwał mnie głos pielęgniarki . 
-Skończone . - nawet nie zauważyłam kiedy mi to zdjęła . - Możesz już iść . 
Powoli nałożyłam skarpetkę po czym drugi but na nogę i zeskoczyłam ze stołu . 
-Dziękuję pani . - uśmiechnęłam się do niej wdzięcznie . 
-Ależ nie ma za co . - odwzajemniła to . - I trzymaj go przy sobie żeby nikt Ci go nie ukradł . 
-Zapamiętam . - pociągnęłam za klamkę i wyszłam na korytarz, Justin od razu do mnie podbiegł . 
-Gotowa? Dasz radę iść? Może cię poniosę? Wskakuj . - mówił tak szybko że ledwo nadążałam .  Chłopak stał odwrócony do mnie tyłem wyraźnie czekając aż wskoczę mu na plecy . Pokręciłam głową cicho chichocząc z jego nadopiekuńczości . 
-Nie Justin, dziękuję ale nie trzeba poradzę sobie sama . - chłopak odwrócił się w moją stronę dokładnie mi się przyglądając . 
-Na pewno? Bo wiesz że mog-- przerwałam mu . 
-Nie ma takiej potrzeby . - podeszłam do niego i stając na palcach pocałowałam go w policzek . Tak był ode mnie wyższy o nawet więcej niż głowę więc musiałam stanąć na palcach żeby go pocałować . 
Justin stał jak wryty nie wiedząc jak zareagować, widziałam jak ledwo widoczny rumieniec wkrada się na jego policzki .
-Czy Justin Bieber się rumieni? - zagruchałam . On jednak szybko się otrząsnął i odpowiedział .
-Ja? Nie . - pokręcił stanowczo głową . - Musiało Ci się przewidzieć . - cicho zaśmiałam się z tego jak wypiera się rumieńca, wygląda tak słodko . 
-Za co to było? - przerwał moje myśli . 
-Za to że się tak o mnie martwisz . To miłe . - posłałam mu promienny uśmiech . 
-Och . - rząd jego białych zębów utworzył się w uśmiechu . - Masz ochotę pójść coś zjeść? Mam wielką ochotę na taco . - zaśmiałam się z jego ostatniego komentarza . Czy już mówiłam że mnie rozśmiesza? Tak przystaję przy tym . 
-Pewnie, zgłodniałam od siedzenia tutaj . Proponujesz jakieś miejsce? 
-Tak, to jakieś 15 minut stąd . Chodźmy . - pokiwałam głową na zgodę . 
Gdy tylko wyszliśmy z budynku szpitala wsiedliśmy do jego czarnego SUV'a . Gdy tylko chłopak otworzył mi drzwi abym mogła wsiąść po czym je zamknął, obiegł maskę samochodu i otwierając drzwi sam usadowił się na miejscu kierowcy . Po chwili kluczyki znalazły się w stacyjce a samochód ruszył na drogę . 
Justin prowadził w skupieniu ciągle patrząc na drogę żeby nie spowodować żadnego wypadku . Jednak od czasu do czasu widziałam jak spogląda na mnie . 
Tak jak mówił po około 15 minutach zaparkował na parkingu przed jak dotąd nieznanym mi barem . Nim zdążyłam zauważyć chłopak już otwierał mi drzwi . Wyskoczyłam z auta czekając aż Justin zamknie samochód . Po chwili stał już przy mnie i zaczął prowadzić do wejścia . Jak na niego przystało otworzył mi drzwi i pozwolił wejść jako pierwszej . Podeszliśmy do lady gdzie siedziała dziewczyna wyglądająca może na dwadzieścia cztery lub dwadzieścia pięć lat nie starsza . Uniosła na nas swoje duże brązowe oczy najpierw patrząc na mnie a potem Justina na którym na dłuższą chwilę zatrzyma wzrok . Uwodzicielsko nawilżyła wargi językiem widocznie chcąc zwrócić uwagę chłopaka jednak ten ją kompletnie ignorował . 
-Co byście chcieli? - dziewczyna patrzyła na nas wyczekująco .
-Ja poproszę naleśniki z sosem klonowym i gorącą czekoladę . - złożyłam swoje zamówienie czekając aż brunet zrobi to samo . 
-Dla mnie taco i kawę . - dziewczyna skinęła i zapisała zamówienie na karteczce po czym podała ją kucharzowi . 
-Razem to będzie piętnaście dolarów . - Już chciałam zapłacić kiedy Justin zrobił to za mnie . - Wasze zamówienie będzie za 15 minut .
Ruszyliśmy do stolika przy oknie w rogu lokalu i usadowiliśmy się po dwóch stronach na bordowych kanapach . Popatrzyłam przez okno jak ludzie pośpiesznie przemierzają chodniki . Ciszę przerwała kelnerka była nią ta sama dziewczyna która przyjmowała nasze zamówienia . 
-Wasze zamówienia . - postawiła je na stoliku . Teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć . Miała opinającą jej krągłości bluzkę z moim zdanie odrobinę za dużym dekoltem i obcisłe jeansy , jej proste blond włosy były wolno puszczone po jej plecach . Robiła co mogła żeby zwrócić na siebie uwagę Justina jednak ten ją nadal ignorował . Wreszcie z cichym fuknięciem zrezygnowana odeszła na swoje stanowisko pracy . 
Ja jak i Justin zabraliśmy się za nasze jedzenie . 
-Podobasz się jej . - zaćwierkałam chichocząc . 
-Komu? Och, jej? - wskazał na wpatrującą się w niego dziewczynę . Kiwnęłam na zgodę . 
On jednak tylko wzruszył ramionami i nadal pałaszował swoje taco . W tle leciała piosenka Rihanny dzięki czemu lekko podrygiwałam w jej rytm . Po skończonym jedzeniu zajęliśmy się rozmową w tym samym czasie popijaliśmy też nasze napoje . Nasz temat zszedł na różne wydarzenia dziejące w ostatnich tygodniach w Nowym Jorku . 
-Słyszałeś o tym wypadku sprzed dwóch tygodni? - wzięłam łyka swojej czekolady .
-Jakim? - podniósł brwi do góry w geście pytającym . 
-Policja nadal nie wie co tam dokładnie zaszło. Ktoś wezwał ich ponieważ na ulicach odbywały się podobno nielegalne wyścigi samochodów . - zobaczyłam jak jego mięśnie napinają się niespokojnie . Uznałam że mogę kontynuować . - Więc.. znaleźli na miejscu wrak samochodu, był nieźle poturbowany do tego doszło też do wybuchu . Nadal ustalają czy ktoś był w środku . 
-Nic mi o tym nie wiadomo . - Jego ton stał się chłodniejszy . Dopił ostatni łyk kawy i zaczął podnosić się z siedzenia nakładając swoją skórzaną kurtkę . - Wychodzimy? 
Także podniosłam się z siedzenia nakładając swój beżowy płaszcz oraz biały komin na szyję . Te dni jesieni są coraz chłodniejsze, nie zdziwię się jak niedługo zacznie sypać śnieg. Gdy tylko wyszliśmy z lokalu uderzył we mnie chłodny wiatr więc czym prędzej udałam się do auta Justina . 
Droga do domu minęła nam w kompletnej ciszy . Justin wydawał się dziwny, nieobecny. Powiedziałam coś nie tak?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I mamy już 17 rozdział ! Jakoś mnie natchnęło i postanowiłam dodać wcześniej niż zamierzałam . 
Jak widzicie rozdział jest długi, mam nadzieję że jesteście zadowoleni z rozdziałów . Dziękuję wam za wszystkie komentarze to wielka motywacja do pisania . Mam nadzieję ze będzie ich coraz więcej :) 
Zachęcam do zostawiania swoich opinii a także sugestii :))

czwartek, 3 października 2013

Rozdział 16

Justin POV :
-Ehh....powinien być gotowy koło 20 pasuje ? - Chris westchnął lekko zirytowany że musi przerwać swoje wylegiwanie się .
-Pasuje . - wyszczerzyłem się . - Muszę iść , przyjadę do warsztatu koło 20 . - powiedziałem po czym skierowałem się do wyjścia .
Szybko wsiadłem do samochodu i odjechałem z podjazdu przyjaciela . Wiedziałem jedno dzisiaj muszę to skończyć . Za długo z tym zwlekałem , nie może mu ujść płazem to co zrobił . Zemszczę się .
Nim się spostrzegłem byłem już pod moim domem . Szybkim krokiem szedłem w stronę drzwi wejściowych po czym z impetem je otworzyłem . Jazmyn siedziała na kanapie z Lily śmiejąc się i oglądając jakieś filmy romantyczne . W każdym takim badziewnym filmie chłopak zabiera dziewczynę na romantyczną kolację i wyznaje jej miłość...bla,bla,bla . To już jest oklepane , trzeba być oryginalnym . O czym ja myślę... ostatni raz wyznałem miłość dziewczynie która miała to gdzieś . Nie obchodziły ją moje uczucia . Od tej pory trzymam się od tego jak najdalej .

                                                                         ~.~

Spojrzałem leniwie na zegarek 19.30 , odłożyłem laptop na prawą stronę łóżka po czym podniosłem się z niego . Włożyłem na siebie czerwoną koszulkę , czarne spodnie miałem już na sobie . Złapałem mojego iphona po czym wepchnąłem go do kieszeni spodni . Zbiegłem po schodach trzymając się poręczy , zgarnąłem kluczyki z lady i już złapałem za gałkę kiedy usłyszałem za sobą cichy głos Jazzy .
-Gdzie jedziesz ? - patrzyła na mnie wyraźnie zmartwiona .
-Muszę coś załatwić , niedługo wrócę . - posłałem siostrze lekki uśmiech po czym chciałem już wyjść kiedy poczułem jej rękę na ramieniu .
-Justin wiem co jedziesz robić, proszę nie rób tego . To nie przywróci życia Jaxonowi a ja nie chcę stracić też Ciebie . - zobaczyłem jak jej oczy zaczynają robić się szklane .
-Nie stracisz mnie, obiecuję . - owinąłem ramiona wokół jej drobnego ciała . Jest za chuda... Wtuliła się we mnie z całych sił . Po chwili odsunęła się ode mnie po czym skinęła głową że mogę już iść . Uśmiechnąłem się do niej ostatni raz po czym zniknąłem za drzwiami . Wsiadłem do mojego SUV'a i ruszyłem do warsztatu przyjaciela .
Po około 20 minutach byłem na miejscu . Zobaczyłem przyjaciela kończącego pracę przy moim aucie . Wysiadłem z wozu i ruszyłem w jego kierunku .
-Siema stary, kończysz ? - zapytałem klepiąc go po ramieniu .
-Tak jeszcze tylko dokręcę......tu i skończone . - wytarł ręce w spodnie i spojrzał na mnie  .
-Co ja bym bez ciebie zrobił .
-Zginął byś . - wyszczerzył się do mnie .
Spojrzałem na zegarek .
-Muszę jechać , niedługo się zacznie . Mógłbyś sprawdzić jeszcze mojego SUV'a ? Ostatnio słabo się go odpala . - skrzywiłem się .
-Tak, zaraz się nim zajmę . A ty jedź . Powodzenia chociaż i tak wiadome jest jak to się skończy .
-Dzięki bracie . - powiedziałem i wsiadłem do BMV .
Ruszyłem z piskiem opon . Dochodziła 20.30 . Na ulicach powoli zaczynało być pusto . Ludzie mieszkający w tym mieście wiedzą co się dzieję w porach wieczornych i wolą się nie wychylać . Po paru minutach byłem na miejscu jak się spodziewałem Luke już  tam był . Gdy tylko zobaczył że jestem chytrze uśmiechną się w moją stronę .
Nie tylko zamierzałem wygrać ale i skończyć z nim raz na zawsze . Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk prowadzącego .
-WSZYSCY NA START ! RESZTA NA BOKI! - krzyknął a ja podjechałem patrząc jak Luke staje bok mnie . Przechyliłam głowę w prawą stronę aby dostrzec wyraz jego twarzy . Patrzył na mnie .
Dziewczyna w skąpej spódniczce stanęła na środku podnosząc dwie flagi do góry na znak przygotowania . Wszystkie silniki zaczęły warczeć . Flagi poszły w dół . Wystartowaliśmy . Jechałem na bezpiecznej odległości od Luka 100...150... prędkość rosła . Podjechałem bliżej 200.... uderzyłem w jego lewy bok . Na znak tego że jechaliśmy szybko Luke stracił panowanie nad wozem . Zaczął dachować . Gdy stanął na dachu zatrzymałem się , patrzyłem triumfalnie się uśmiechając .
-GLINYYYYYYYY! - ktoś krzyknął , jeden wielki chaos opanował ulicę , wszyscy zaczęli panikować i uciekać . Szybko ruszyłem z miejsca , gdy byłem już na sporej odległości od tego wszystkiego usłyszałem głośny wybuch , wuz Luka staną w ogniu .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za długą nieobecność . Miałam dużo spraw do załatwienia . Rozdziały będę starała się dodawać przynajmniej raz w tygodniu . :)

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 15

Caitlin POV :
Drzwi od mieszkania otworzyły się i zamknęły w szybkim tępię, usłyszałam jak ktoś rzuca kluczę na stoliczek przy wejściu .
-Catilin wróci-- - nie dokończyła wchodząc do przedpokoju gdzie ja i Justin siedzieliśmy i patrzyliśmy się w jej kierunku .
-Dzień dobry . - chłopak wstał z kanapy i podszedł do mojej mamy . - Miło mi panią poznać .
-Mi również....
-Justin . - dopowiedział podarowując jej swój słynny uśmiech .
-Justin . - dokończyła . - Mi ciebie też . - uśmiechnęła się .
-Więc wy....- nie dałam jej dokończyć .
-Mamo nie, nie ,nie . - pokręciłam zawstydzona głową . - czułam jak na policzkach ze wstydu robią mi się wypieki .
-Dobrze...Justin może chciałbym zostać na obiad ? Robię lasagne .
-Bardzo chętnie, ale niestety muszę już iść .
-Cóż dobrze . Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy . - uśmiechnęła się ciepło .
-Ja również . - po pożegnaniu się z nami Justin ruszył do wyjścia , gdy tylko zniknął za drzwiami mama zarzuciła mnie masą pytać .
-Może powiesz mi dlaczego ten chłopak był tak strasznie poobijany ? - patrzyła na mnie wyczekując na odpowiedź . Co miałam jej powiedzieć ?
-Um...booo on próbował rozdzielić dwóch takich i sam przy tym oberwał . - uśmiechnęłam się niewinnie . - Przyprowadziłam go tutaj żeby go opatrzyć .
-Och...to miło z jego strony że próbował . - klasnęła w swoje nogi po czym wstała z kanapy . - Lasagne sama się nie zrobi . A ty może idź odrób lekcje co?
-Tak,  już idę .

Justin POV :

Gdy tylko wyszedłem z domu Caitlin poczułem wibrację telefonu .
-Tak ?
-Co tam Bieber ? - na głos w słuchawce ścisnąłem mocno telefon przy uchu i rozejrzałem się dookoła .
-Czego chcesz ? - mój głos był przesiąknięty jadem .
-Och nie bądź nie miły Justin , dzwonię żeby Cię poinformować że wróciłem . - 'wrócił' na te słowa zastygłem w miejscu .
-Nawet nie zdążyłeś wyjechać Luke . - sapnąłem do słuchawki .
-Ja też tęskniłem . - chociaż nie widziałem go miałem pewność że ma ten swój  uśmieszek na ustach .
Po tych słowach rozłączył się a ja miałem ochotę przywalić nie ważne w co . Skończyło się na tym że kopnąłem czyjś śmietnik z czego wynikło że różne śmieci walały się po trawniku . Szybko pobiegłem do mojego SUV'a  i szybko odjechałem . Jechałem ulicami Nowego Jorku nie zwracając uwagi na przepisy . Byłem za mocno wkurzony żeby cokolwiek odwróciło moją uwagę od myśli kłębiących się w mojej głowie . Luke wyjechał pare tygodni temu i było mi z tym dobrze nie musiałem patrzeć na jego gębę po tym co zrobił . Sceny z tego wypadku wróciły a ja nie mogłem nic na to poradzić .
-Zaraz wrócę Justin nie martw się nie robię tego pierwszy raz . - Jaxon poklepał mnie po ramieniu po czym ruszył do swojego samochodu .
Patrzyłem jak wszystko dzieje się przed moimi oczami wrak , ogień , wybuch , krzyki . A przede wszystkim jego . 
Potrząsnąłem głową żeby odgonić złe myśli . Skręciłem na znany mi już podjazd . Wyskoczyłem z auta i szybko podszedłem pod drzwi domu . Nie czekając aż ktoś mi otworzy wszedłem do środka . Nigdy nie zamyka drzwi . Chris jak zwykle siedział na kanapie głupio wpatrując się w telewizor . 
-Siema stary . - rzuciłem się na kanapę obok niego .
-Co do...o to ty, naucz się pukać . - przewrócił na mnie oczami . - Stało się coś że tak nagle postanowiłeś naruszyć moją prywatność ?
Parsknąłem śmiechem na jego dobór słów . Ale po chwili spoważniałem . Chłopak przyglądał mi się uważnie . Z Chrisem znaliśmy się od małego , znał wszystkie moje 'grzeszki' a także naprawiał zawsze mój samochód . Dobrze jest mieć mechanika za przyjaciela . Między innymi też go odnowił po tamtym wydarzeniu .
-Więc? - ponaglił mnie . Wreszcie odlepił oczy od telewizora i spojrzał na mnie . - Co Ci się stało w twarz ? - Zlustrował mnie wzrokiem .
-Nieważne , przyjechałem bo chciałem Cię prosić żebyś mi trochę podrasował auto .
-Po co ? I tak masz już dosyć ulepszone . - zapytał widocznie nie rozumiejąc o co mi chodzi .
-Po prostu podrasuj .
-Dobra , dobra . - podniósł ręce w obronnym geście. - Na kiedy ?
Zacisnąłem szczękę - Na dzisiaj .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 3030 WEJŚĆ I ZA TYLE MIŁYCH KOMENTARZY POD KAŻDYM ROZDZIAŁEM . ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY JE CZYTAM MAM WIELKI UŚMIECH NA TWARZY :)
Przepraszam was że rozdziały pojawiają się rzadziej, ale sami wiecie jak to jest ze szkołą . Dzisiejszy rozdział wiem że jest krótki ale musiałam skończyć w tym momencie . Trzeba was potrzymać w niepewność :) Kolejny myślę że pojawi się niedługo więc spokojnie .
Jeszcze raz dziękuję za wszystko, to WIELKA motywacja dla mnie <3

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 14

Caitlin POV :
Justin stał naprzeciw Barad'a zaciskając i rozluźniając pięści . Nawzajem lustrowali się wzrokiem tak jakby chcieli zobaczyć jakiś słaby punkt w który mogli by uderzyć . Wiem jedno, nie wróży to nic dobrego .
-Myśli że ty kurwa kim jesteś?! - Justin warknął z nienawiścią wypisaną w oczach .
Cała stołówka ucichła . Wszyscy wpatrywali się w zaistniałą sytuację .
Głośny śmiech wydostał się z ust Brada .
-Kim ja jestem? Kim ty kurwa jesteś żeby się wtrącać ? - prychnął w sztucznym rozbawieniu .
Po tym wszystko potoczyło się szybko . Parę wymienionych ostrych słów a potem przeszło to do rękoczynów . Prawy sierpowy został wycelowany prosto w szczękę Brada, jednak ten po lekkim zachwianiu się odwdzięczył się tym samym .
-Justin ! Justin ! Proszę przestań ! - błagałam daremnie bo chłopak nawet nie obdarzył mnie jednym spojrzeniem, nadal był skupiony na walce .
Nie wytrzymałam podeszłam do nich i próbowałam odciągnąć chłopaka który w danej chwili obijał zakrwawioną twarz przeciwnika .
-Justin proszę nie warto . Przecież nic się nie stało . Patrz stoję tutaj . - mówiłam próbując złagodzić sytuację . Gdy ten spojrzał na mnie z jego twarzy zeszła złość a na jej miejsce zagościła troska . Jednak chwila nieuwagi a Brad podniósł się z ziemi i rzucił na Justina . Moje marne starania odciągnięcia ich od siebie nic nie dały . Teraz to Brad górował nad Justinem . A co ja głupia zrobiłam ? Rzuciłam się na niego .
-Przestań , przestań , przestań ! - szarpałam za jego koszulę chcąc żeby w końcu dał za wygraną . A co on zrobił ? Odwrócił się od na wpół przytomnego Justina i skierował się w moją stronę . Wycofywałam się kuśtykając aż za sobą poczułam stolik, wszyscy od razu odeszli od niego a ja wpatrywałam się w idącego w moją stronę chłopaka .
-I co teraz zrobisz ? Przestałem i co ? - przechylił głowę w prawą stronę nadal mi się przyglądając . - No mów ! - warknął zirytowany .
-Ja...ja....- zaczęłam się jąkać . Poczułam jak z mojej twarzy ulatniają się wszystkie kolory, nie wiedziałam co powiedzieć a co gorsza co mam zrobić . Spojrzałam przez ramie Brada szukając pomocy w kimkolwiek . A co oni robili ? Patrzyli się głupio zamiast mi pomóc . Dopiero teraz zauważyłam że chłopak ma poobijaną niemalże całą twarz . Z przeciętej brwi sączyła się krew podobnie jak i z wargi a na policzkach pojawiały się już ślady po uderzeniach .
-Zostaw ją . - usłyszałam głos dochodzący zza pleców Brad'a . Szybko spojrzałam w tamtą stronę . Justin . Był cały poobijany . Poczucie winy ogarnęła każdą cząsteczkę mojego ciała .
Kiedy zobaczyłam że atmosfera się zagęszcza stanęłam pomiędzy nimi tak żeby nie mogli rzucić się ponownie do walki . Nie warto . Powiedziałam w kierunku Justina ten jedynie skiną głową . Korzystając z sytuacji szybko zaczęłam ciągnąć Justina w stronę wyjścia ze stołówki żeby trochę ochłonął . Czułam jak jego mięśnie nadal są spięte .
Ktoś szturchnął chłopaka szybko odwróciłam się w tamtą stronę cios został wymierzony prosto mój policzek . Uderzenie nie było skierowane do mnie ale do Justina, przy moim szczęściu wyszło tak że to ja oberwała z pięści . Szybko złapałam się za bolące miejsce, do oczu napłynęły mi łzy . Justin obserwując całą sytuację zacząć okładać Brada pięściami . Wymierzał cios za ciosem, chłopak nawet nie miał szansy się bronić .
-Dość ! Proszę Justin dość ! - złapałam za ramie chłopaka i odciągnęłam go wkładając w to całą swoją siłę.
-Chodź, proszę . - szepnęłam .
Chłopak niechętnie ale wyszedł razem ze mną .

                                                                              ~.~

Weszliśmy do mojego domu cicho otwierając drzwi . Przez cała drogę Justin nie odezwał się do mnie nawet słowem . Weszliśmy po schodach do mojego pokoju . Na szczęście w domu nikogo nie było .
-Usiądź . - wskazałam na łóżko na którym spokojnie leżał Lucky .
Sama weszłam do łazienki aby wziąć apteczkę . Trzeba go opatrzyć .
Gdy już miałam wejść do pokoju zobaczyłam jak Justin słodko bawi się z szczeniakiem . Oparłam się o framugę drzwi zakładając ręce na piersi a głowę także opierając i przyglądałam się chłopakowi . Jego uśmiech był naprawdę wart wszystkiego . O czym ja myślę ?! Wolnym krokiem weszłam do pokoju . Justin od razu oderwał się od rozradowanego szczeniaka i spojrzał na mnie z powagą .
-Um...przyniosłam apteczkę....może wdać się zakażenie.... - usiadłam koło niego na łóżku jednak zachowałam należytą odległość . Wyjęłam wszystkie potrzebne mi rzeczy żeby opatrzyć rany . Boże to wszystko przeze mnie..... 
-Nie musisz tego robić, poradzę sobie . - wymamrotał pod nosem . No tak mężczyźni i ich duma.... 
-Muszę . Przynajmniej tak mogę się Ci odwdzięczyć . - spuściłam wzrok na czerwoną apteczkę .
-Nie masz za co . Każdy by się tak zachował .
-Nie , nie każdy . Nikt się mną nigdy nie przeją chociaż widzieli co robi ze mną Brad . Pokaż to . - podniósł lekko głowę żebym mogła zobaczyć wszystkie rany .
Delikatnie zaczęłam dezynfekować rany chłopaka . Lekki syk wydobył się z jego ust kiedy dotknęłam rozcięć .
-Przepraszam... - szepnęłam z wyrzutem .
-Za co ? - zrobił pytającą miną .
-Za to że przeze mnie masz poobijaną twarz , za to że mnie poznałeś , za to że przysparzam Ci tylko problemów , za to że musisz tu ze mną siedzieć , za wszystko . - spuściłam głowę przebierając nerwowo palcami .
-Hej , hej , hej ! Nawet tak nie myśl dobrze ? - podniósł mój podbródek tak żebym na niego spojrzała . - Sam tego chcę, okej ? Do niczego mnie nie zmuszasz . - posłał mi uśmiech . - Spokojnie . - złapał za moją dłoń, może to dziwne ale po kręgosłupie przeszedł mnie przyjemny dreszcz .
-Chciałbyś może coś do picie ? Rany już oczyściłam i jeszcze raz przepraszam Cię .
-Nie masz za co, naprawdę . Może herbatę ? Na dworze jest coraz zimniej . - oboje się zaśmialiśmy .
-Okej, chodź za mną . - zeszliśmy powoli po schodach do kuchni . - Usiądź ja zaparzę .
Chłopak rozsiadł się wygodnie na stołku barowym . Wstawiłam wodę i usiadłam na przeciw jego .
-Może zagramy w dwadzieścia pytań ? - zaproponował .
Podniosłam do góry brwi w zdziwieniu .
-Okej . - uśmiechnęłam się . Może się o nim coś dowiem .
-Zaczynaj . - powiedział a uśmiech wkradł się na jego usta .
-Skąd przyjechałeś ?
-Z Kanady dokładnie to Stratford .
-Dlaczego się przeprowadziłeś ? - zaciekawiło mnie to, nie dziwcie się nic o nim nie wiem .
-Woah ! Teraz ja . - zaśmiał się . - Masz rodzeństwo ?
-Nie, jestem jedynaczką . Więc ? Dlaczego się przeprowadziłeś ?
-Lepiej płatna praca, te sprawy dla mojej mamy to ważne . Masz chłopaka ?
Nie powiem to pytanie mnie zaskoczyło .
-Nie, nie mam . - kąciki moich ust lekko drgnęły w uśmiechu . - A ty masz jeszcze jakieś rodzeństwo oprócz Jazlyn ?
Zacisnął szczękę . Powiedziałam coś złego ? Może nie chce o tym mówić .
-Tak....miałem starszego brata.... - miał?! - kiedyś Ci opowiem nie teraz . - Skinęłam głową, jeśli nie chce niech nie mówi to może być trudny temat .
-Jak długo tutaj mieszkasz ?
-Od urodzenia . - wstałam z krzesła barowego ponieważ zobaczyłam że woda już się zagotowała .
Zalałam nam obojgu herbaty .
-Może przejdziemy do do przedpokoju ? Będzie wygodniej . - zaproponowałam . Skinął głową .
Wzięliśmy nasze herbaty i wygodnie usadowiliśmy się na kanapie w przedpokoju . Podwinęłam nogi tak żeby siedzieć do niego przodem .
-Więc teraz ja . Masz jakieś hobby ?
-Lubię grać w koszykówkę i interesuję się trochę samochodami . Gdzie są Twoi rodzice ?
Na to pytanie mało nie zakrztusiłam się herbatą .
-Umm....mama w pracy a tato, taty już z nami nie ma . - usłyszałam jak wzdycha .
-Przykro mi, nie powinienem pytać . - widziałam w jego oczach zmartwienie .
-Nie, jest dobrze . Może włączymy telewizję ?
-Okej .
Sięgnęłam po pilot i włączyłam jakiś program komediowy . Tak spędziliśmy następna godzinę na oglądaniu pytaniach , śmianiu się i wygłupach . Opowiedziałam mu że moja mama pracuje jako dekoratorka wnętrza a on że jego pracuje bardzo ciężko, opowiedział mi że nie ma za dużo czasu dla jego i Jazz ale to rozumie bo wie że musi zarabiać . Gdy tak rozmawialiśmy usłyszałam że ktoś otwiera drzwi wejściowe .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału . Po prostu mam trochę mniej czasu i weny . Ale będę starać się dodawać tak szybko jak to możliwe . Mam nadzieję ze was nie nudzę już tym opowiadaniem i że ktoś go jeszcze czyta . Wybiło już ponad 2500 wejść za co BARDZO BARDZO wam DZIĘKUJĘ <3 Kocham wam <3
Do następnego ;*

Ps.Za wszystkie błędy przepraszam rozdział nie sprawdzany .

piątek, 6 września 2013

Rozdział 13

Justin POV :

-Nie mamo nic mi nie jest , nie nie musisz zwalniać się z pracy , mamo to tylko złamana noga i lekki wstrząs mózgu nie rób dramatu  - patrzyłem jak lekko zirytowana Caitlin rozmawia przez telefon ze swoją mamą w tym samym czasie podtrzymując się swoich kul . - tak spadłam , okej zobaczymy się w domu . - Zakończyła rozmowę i wsadziła telefon do torebki .
Szybko ja tak samo jak i Tyler - zdążyliśmy się poznać kiedy czekaliśmy aż Cait wyjdzie z gabinetu lekarza - podbiegliśmy do niej żeby pomóc jej iść . Dziewczyna stała oparta o ścianę grzebiąc się w torebce .
-Cait, tak bardzo Cię przepraszam . - Tyler zaczął przepraszać - To moja wina . - spuścił głowę w dół .
-To nie Twoja wina, to nie ty przerwałeś liny . - uśmiechnęła się słabo .
Tyler tak samo jak Caitlin zaczęli wymieniać swoje argumenty a ja w tym samym czasie poczułem wibrację telefonu . Wyjąłem urządzenie z kieszeni i otworzyłem wiadomość .

Od Zack :
Gdzie jesteś ?! Stoję i czekam przy tej cholernej ławce do tego zbiera się z powrotem na burzę !

Prychnąłem pod nosem . Jak dziewczyna . 

Do Zack :
Jestem w szpitalu, musimy odwołać dzisiejszy wypad...

Od Zack :
Co się stało ?

Do Zack :
Jutro Ci powiem . 

Wysłałem ostatnią wiadomość i nie czekając na odpowiedź schowałem telefon do kieszeni .  
-Chodź . - przykucnąłem przed oszołomioną dziewczyną . - Wskakuj .
-Co?! Nie Justin nie ! Jestem Ciężka ! Potrafię chodzić ! - zaczęła wymachiwać rękoma w sprzeciwie .
Nie czekałem długo złapałem dziewczynę za uda i uniosłem do góry, lekko podrzuciłem ja do góry żeby mnie jak i jej było wygodniej . Nie początku sprzeciwiała się ale gdy zobaczyła że nie mam zamiaru ustąpić poddała się . Zniosłem ją po schodach wychodzących z budynku aż doszliśmy do mojego samochodu, posadziłem ją delikatnie na tylnym siedzeniu po czym sam wsiadłem na siedzenie kierowcy czekając jeszcze aż chłopak do nas dołączy .
-Co powiedział lekarz ? - zapytałem zaniepokojony .
-Będę musiała nosić ten pancerz - wskazała na usztywnienie na jej nodze - pare tygodni, miałam też małe wstrząśnienie mózgu bo uderzyłam się w głowę ale to nic poważnego .
-Dobrze że na tym się skończyło, nie wiem co bym zrobił gdyby coś Ci się stało . - wtrącił się Tyler .
Westchnąłem pod nosem i przekręciłem kluczyki w stacyjce . Wyjechałem na ruchliwą drogę przedzierając się przez sznur samochodów .
-Podasz mi swój adres ? - podniosłem wzrok z jezdni na lusterko wewnętrzne żeby spojrzeć na dziewczynę.
 Ta szybko podała mi wszystkie potrzebne informacje a po 15 minutach byliśmy już na miejscu . Gdy tylko wydostałem się z siedzenia kierowcy szybko obiegłem samochód i wraz z Tylerem pomogliśmy wyjść Caitlin  samochodu .
-To ja może poczekam w środku . - chłopak zaproponował nerwowo drapiąc się po karku . Nie czekając dłużej na odpowiedź poszedł w stronę wejścia . Gdy już zniknął za frontowymi drzwiami przeniosłem oczy na dziewczynę .
-Jak noga ? - spytałem z troską w głosie .
-Lepiej niż przedtem, jeszcze trochę boli ale lekarz podał mi środki na uśmierzenie bólu więc powinno być dobrze . - uśmiechnęła się do mnie słabo patrząc mi w oczy .
Czy to dziwne ? Czy to dziwne że właśnie w tym momencie tak cholernie chciałem ją pocałować ? Wyglądała pięknie bez względu na to w jakim stanie była . Odgarnąłem zabłąkany kosmyk włosów z jej twarzy za ucho kładąc jej dłoń na policzku . Między nami panowała cisza, nie niezręczna ale wręcz przeciwnie miła cisza . Po paru minutach trwających w nieskończoność zabrałem rękę i niezręcznie podrapałem się po karku .
-Przepraszam, powinienem już iść.... - obróciłem się i zacząłem zmierzać do samochodu stojącego na podjeździe .
-Justin ! - usłyszałem za sobą głos Caitlin, machinalnie obróciłem głowę w jej kierunku . - Dziękuję, za wszystko . - uśmiechnęła się szczerze w moim kierunku co od razu odwzajemniłem . Co ta dziewczyna ze mną robi ? 

Caitlin POV :

(next day)

-Na pewno sobie poradzisz ? - mama mówiła zatroskana w moja stronę .
-Tak, spokojnie . - uśmiechnęłam się do niej lekko biorąc torbę na ramię opierając się o stoliczek gdy wykonałam tę czynność wzięłam moje kule i ruszyłam do wyjścia .
-Czekaj ! - usłyszałam za sobą głos mojego przyjaciela . - Odprowadzę Cię . Przynajmniej tyle mogę dla Ciebie robić . - Podbiegł do mnie i otworzył mi drzwi, uśmiechnęłam się wdzięcznie i wyszłam na zewnątrz .
Chłopak przez całą drogę do szkoły niósł moją torbę i pomagał mi upewniając się że nie potknę się o własne nogi . Droga na miejsce zajęła nam 20 minut ze względu na to że wolniej idę . Gdy stanęliśmy naprzeciw wejścia od szkoły obróciłam się do chłopaka .
-Dziękuję, muszę już iść bo nim się doczłapię do sali mogę się spóźnić .
-Na pewno sobie poradzisz ?
-Pomogę jej. - za mnie odezwał się męski głos od razu go rozpoznałam. Justin . 
Chłopaki przywitali się po męsku po czym pożegnałam się z Tylerem i wraz z Justinem pokuśtykałam do szkoły . Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi klasy po czym skierował się do swojej .

                                                                            ~.~

Połowa lekcji za mną, Justin chodzi i pomaga mi bez przerwy . Nadeszła pora lunchu wraz z Justinem stanęliśmy w kolejce do bufetu ja jako pierwsza wzięłam to na co miałam ochotę a gdy tylko zapłaciłam ruszyłam wolnym krokiem w poszukiwaniu wolnego stolika . Przede mną wyłoniła się o wiele większa postać . Brad .  Wyrwał mi tacę z dłoni i rzucił na stolik stojący obok nas . Rozpaczliwie szukałam wzrokiem Justina jednak ten był zajęty płaceniem za swoje danie . Próbowałam ominąć chłopaka jednak na marne zagrodził mi drogę . Nikt nie raczył mi pomóc .
-Oj coś się stało w nóżkę ? - powiedział przesłodzonym tonem .
-Nic. - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego .
Brad przydepną mi nogą z największą siłą na jaką chyba mógł się zdobyć . Krzyknęłam z bólu jaki przeszywał moją nogę . Skuliłam się trzymając kurczowo stopę . Nie wiadomo kiedy koło mnie pojawił się Justin . Patrzył na Brada wzrokiem pełnym nienawiści .Oczy pociemniały mu a żyły na szyi wyostrzyły się i zaczęły pulsować . Dłonie miał zaciśnięte tak że knykcie pobielały mu w sekundzie, natomiast zęby miał zaciskał . Nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć . Patrzyłam co zaraz wydarzy się na moich oczach, przyznaję....bałam się . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I 13 :)
Tak was przepraszam że rozdziały robią się coraz gorsze :C Nie wiem co się ze mną dzieję .
Odwiedziny spadają, komentarze też wszystko . Wiem że to moja wina i przepraszam .
Mam nadzieję że jakoś mi się polepszy więc do następnego :(


Ps.Rozdział nie sprawdzany .

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 12

Caitlin POV :
-Chodź - złapałam go za rękę i zaczęłam prowadzić wzdłuż chodnika - najpierw pokażę Ci Statuę Wolności.
-Idę , idę . Jesteś bardziej podekscytowana tym zwiedzaniem niż ja chociaż mieszkasz tu już dużo czasu . - zaczął się śmiać .
-Wiesz jeśli nie chcesz to możemy wrócić . - udałam obrażoną i zaczęła powoli iść w stronę mojego domu .
-Nie, nie czekaj - złapał mnie z łokieć i obrócił w swoją stronę - żartowałem .
-Dobra, dobra . - rozpromieniłam się i zaczęłam iść w wcześniej wyznaczonym kierunku .

                                                                              ~.~

Po około 15 minutach byliśmy już na miejscu . Chodziliśmy i się wygłupialiśmy . Robiliśmy różne śmieszne zdjęcia telefonami .
-Uciąłeś jej głowę . - zaczęłam się głośno śmiać aż ludzie patrzyli na mnie jak bym była stuknięta .
-Szczegół . - wzruszył nonszalancko ramionami .
-Idziemy coś zjeść ? Zgłodniałam .
-Możemy .
-Tu za rogiem jest kawiarenka są tam pyszne gofry . - uśmiechnęłam się szeroko .
-Prowadź . - wskazał ręką żebym tak zrobiła .


-Poproszę dwa gofry z bitą śmietaną i owocami . - powiedziałam do kobiety po czterdziestce stojącej za ladą a Tylerowi posłałam spojrzenie typu 'zdaj się na mnie', ten tylko przytakną i podeszliśmy do stolika w rogu .
-Więc masz dziewczynę ? - zapytałam próbując odczytać wyraz jego twarzy .
-Nie . - odpowiedział a w jego głosie można było wyczuć szczyptę smutku .
-Chcesz o tym pogadać ? - zapytałam uśmiechając się do niego .
Już chciał mi odpowiedzieć ale ta sam czterdziestolatka krzyknęła Zamówienie numer 5 , zamuwienie numer 5 .
-Ja pójdę . - powiedziała po czym wstałam z mojego siedzenia i ruszyłam w stronę lady .
-Dziękuję . - kiwnęłam do kobiety i zabrałam tackę z goframi .
Podeszłam do naszego stolika i postawiłam tackę po środku . Tyler złapał za biały talerzyk z gofrem i przyciągną go do siebie .
-Więc....wracając do tego tematu, chcesz o tym porozmawiać ? Przyjaźnimy się od małego i jestem dziewczyną może Ci coś poradzę . - poruszyłam zabawnie brwiami żeby rozładować napięcie .
-To nie takie proste . - pokręcił głową z oczami wbitymi w blat stolika .
-Wyrzuć to z siebie, poczujesz się lepiej . - uśmiechnęłam się do niego zachęcająco i położyłam swoją dłoń na jego, ten jednak szybko zabrał swoją .
Nie mogę tego nie powiedzieć zrobiło mi się trochę przykro ale rozumiem jeśli nie chce o tym rozmawiać to w porządku nie nalegam .
Wgryzłam się w swojego gofra i poczułam mieszany smak bitej śmietany i owoców w ustach . Pyszne . 
-Smakuje Ci ? - zapytałam żeby upewnić się że dobrze wybrałam .
-Smaczne . - odpowiedział i podniósł oczy znad swojego gofra na mnie, w jednej chwili wybuchnął śmiechem tak że wszyscy ludzie w kawiarni spojrzeli na nas dziwnie .
-Z czego się śmiejesz ? - zmarszczyłam brwi .
-Z-z-z Ciebie . - mówił przez napad śmiechu .
-Co jest nie tak ? - zaczęło mnie irytować że śmiał się ze mnie a ja nawet nie wiem z czego .
-Wyglądasz komicznie !
-Co ?
-Masz na czubku nosa bitą śmietanę . - podniosłam brwi do góry i przyłożyłam palce do czubka nosa, faktycznie byłam w bitej śmietanie . Zaczęłam się śmiać razem z nim . Dziękowałam Bogu że jestem taka niezdarna bo to rozładowało napięcie .
Po skończonych gofrach które popiliśmy mrożoną herbatą wyszliśmy z kawiarenki i udaliśmy się do najbliższego parku .
-Tyler ! Tyler ! - zaczęłam krzyczeć i biegać po całym parku rzucając w niego liśćmi które już spadły .
Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, ale kogo to obchodziło ? Chociaż raz mogę poczuć się jak kiedyś . Tak po prostu szczęśliwa . Szczęśliwa bo mam u swojego boku najlepszego przyjaciela .
-Chodź ! Pohuśtasz mnie ! - na jednym z drzew była powieszona stara huśtawka . Szybko pobiegłam w jej kierunku i usiadłam na niej z wielkim uśmiechem czekając aż  Tyler przyjdzie .
Po chwili chłopak pojawił się za mną i zaczął popychać huśtawkę . Machałam nogami i śmiałam się w niebo głosy . Huśtawka trzeszczała pod ciężarem mojego ciała ale ja się tym nie przejmowałam i huśtałam się coraz wyżej a że gałąź była dosyć wysoko byłam może z 2 metry nad ziemią .
Nagle poczułam że coś jest nie tak jeden ze sznurków od huśtawki zaczął się rwać .
-Tyler proszę zatrzymaj huśtawkę ! - zaczęłam krzyczeć czując w sobie narastający strach .
Chłopak stał obok i przyglądał się dzieciom w parku musiał nie usłyszeć jak krzyczę ponieważ byłam i wysoko i dzieci głośno krzyczały .
Nagle poczułam jak lina pęka na dużej wysokości a ja spadam .

Justin POV :

-Jazlyn ! Wychodzę ! - krzyknąłem do siostry zbiegając po schodach i zakładając jednocześnie moją skórzaną kurtkę .
-Gdzie idziesz ? - Jazy pojawiła się na szczycie schodów przeszywając mnie wzrokiem .
-Umówiłem się z Zackiem . - powiedziałem obojętnie .
-Och...- westchnęła .
-A czego się spodziewałaś ? - podniosłem brwi poprawiając kołnierz .
-Myślałam że może umówiłeś się z.....Caitlin . - bawiła się nerwowo palcami .
-Jazz... - jęknąłem .
-Dobra , dobra idź już bo się spóźnisz . - powiedziała posyłając mi mały uśmiech .
-Do zobaczenia . Nie czekaj na mnie mam jeszcze później parę spraw do załatwienia . - powiedziałem po czym zgarnąłem kluczyki z lady i ruszyłem w kierunku drzwi .
Wychodząc z domu zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem do mojego czarnego SUV'a . Wślizgnąłem się na siedzenie kierowcy i wycofałem z podjazdu . Ruszyłem wgłąb drogi co chwila stając na czerwonym świetle . Cholerne korki . Czułem się coraz bardziej poirytowany . Wreszcie czerwone światło zmieniło się na kolor zielony a ja ruszyłem dalej skręcając w uliczkę prowadzącą do parku . Tam umówiłem się z Zackiem . Zaparkowałem po niedaleko parku i ruszyłem w jego kierunku . Rozglądałem się dookoła szukając wzrokiem Zacka jednak zauważyłem tylko bawiące się dzieci lub staruszki wyprowadzające swoje psy na spacer . Przechodziłem pomiędzy ludźmi sprawdzając zegarek . Spóźnia się . Wreszcie zobaczyłem opustoszałą ławkę zacząłem iść w jej kierunku, kiedy już do niej dotarłem zobaczyłem śmiejącą się dziewczynę na huśtawce a za nią stał chłopak i odpychał ją . W dziewczynie rozpoznałem Cait ale co to za chłopak ? Ona ma chłopaka ? Przyglądałem się im przez dłuższą chwilę kiedy w kieszeni poczułem wibrację telefonu . Wyjąłem go i przesunąłem palcem po ekranie żeby go odblokować gdy to zrobiłem nacisnąłem na wiadomość :

Od Zack :
Siema, sory spóźnię się jadę autobusem a korki są jak cholera . 

Szybko wklikałem odpowiedź :

Do Zack :
Niech będzie, czekam . 

Wcisnąłem 'wyślij' i schowałem mojego iphon'a do kieszeni spodni . Gdy z powrotem podniosłem oczy na Caitlin zobaczyłem że jej mina już nie jest szczęśliwa ale przerażona . Przyglądałem się całej sytuacji chłopak stał wpatrując się w coś przed sobą a ona coś krzyczała jednak on chyba nie słyszał . Po pięciu sekundach zobaczyłem jak huśtawka się rwie a Caitlin spada . Szybko zerwałem się z ławki i zacząłem biec w kierunku dziewczyny .
-Caitlin ! - krzyknąłem i w tym samym czasie rzuciłem się na kolana koło leżącej dziewczyny chłopak który stał wtedy obok niej też przy niej klęczał i próbował ją obudzić .
-Boże , boże , boże ! - szeptał do siebie .
-Co się stało ?! - ryknąłem .
-N-nie wiem , huśtała się i nagle....
Pociągnąłem za końce swoich włosów a strach rósł we mnie . Próbowałem zrobić wszystko żeby się ocknęła ale na marne nic to nie dawało .
-Trzeba ją zabrać do szpitala ! Nie rusza się ! - sapnąłem a strach ogarnął moje ciało .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak mówiłam rozdział jest dzisiaj TADA ! :D
Jak myślicie co będzie z Caitlin ? :)
Mam nadzieję że się podoba <3
Do następnego ;*

Ps. Rozdział nie sprawdzany więc za wszystkie możliwe błędy z góry przepraszam ;3

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 11

Caitlin POV :

Wróciłam do domu cała w skowronkach, serce nadal waliło mi w piersi po dzisiejszym wieczorze. Wspięłam się po schodach sprawdzając jeszcze czy mama śpi po czym weszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżku . Uśmiechałam się jak głupia sama do siebie przez dłuższą chwilę aż znużył mnie sen . Wślizgnęłam się pod kołdrę po chwili odpływając w głęboki sen .

                                                                                 ~.~

Gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegarek 11.38, powoli zwlekłam się z łóżka żeby wykonać poranną toaletę, obmyłam twarz po czym przetarłam ją ręcznikiem, wyglądałam jak panda, tusz wylądował pod moimi oczami a ślady po błyszczyku były widoczne w kącikach moich ust . Wyszłam z łazienki kierując się w stronę wyjścia z pokoju gdzie od razu zeszłam do kuchni . Mama siedziała na krześle popijając kawę i przeglądając rachunki, na jej nosie widniały okulary czyli obliczała czy starczy jej na ten miesiąc . Odkąd tata umarł mama musi pracować na dwie zmiany, ledwo starcza nam na rachunki .
-O nareszcie się obudzi- - przerwała gdy uniosła oczy znad rachunków na moją osobę - czyje to rzeczy ?
Spojrzałam na swoje ubrania niepewna o co jej może chodzić . O tak.. przecież nadal byłam w ubraniach Justina, tak zmorzył mnie sen że nawet nie przebrałam się w piżamę .
-Bo oblałam się piciem na urodzinach Jazlyn i jej brat pożyczył mi swoje . - powiedziałam zgodnie z prawdą, no prawie pomijając fakt że sama się nie oblałam .
-Uh... dobrze . A jak było na urodzinach ?
-Dobrze . - uśmiechnęłam się na samą myśl o wieczorze .
-Poznałaś kogoś ?
-Mamoo... - jęknęłam zdegustowana .
-Dobrze , dobrze o nic już nie pytam . - podniosła ręce w obronnym geście po czym z powrotem zaczęła sprawdzać rachunki .
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy w kartonie, nalałam go sobie do szklanki i duszkiem wypiłam . 

                                                                              ~.~

Siedzę wpatrzona jak kropelki deszczu uderzają z wielką siłą w szybę mojego okna . Niebo spowite jest ciemnymi chmurami zapowiadając burzę, patrzę jak ludzie idą pośpiesznie w poszukiwaniu schronienia przed ulewą . Po mojej głowie ciągle mknął myśli o tamtym wieczorze , ciągle w mojej głowie jest on .
Wstałam powoli z mojego miejsca przy oknie i z mojej szafki nocnej wzięłam moją ulubioną książkę jedną z wielu tej tytuł to 'Szeptem' , czasem zastanawiam się czy taka miłość istnieje , czy ja mogłabym taką przeżyć . Nora wiodła zwyczajne życie aż poznała Patcha , wtedy wszystko zwróciło się o 180 stopni . Czy ja też gdy spojrzę na mojego ukochanego będę miała te sławne 'motylki w brzuchu' ?  Wieżę że kiedyś tak się stanie .

                                                                              ~.~

Moje spokojne czytanie książki przerwało pukanie do drzwi .
-Proszę . - krzyczę myśląc że mama coś ode mnie chce, jednak ku mojemu zaskoczeniu w  drzwiach stanęła moja ciocia .
Szybko poderwałam się z miejsca przy oknie rzucając niedbale książkę gdzie popadnie . Wtuliłam się w nią najmocniej jak umiałam . Ciocia Rose jest siostrą mojego taty nie widziałam jej tu od pogrzebu mojego taty . Nie przyjeżdżała do nas od tamtej pory z jasnego mi powodu ten dom za bardzo przypominał jej o tacie . 
-Ależ urosłaś . - odciągnęła mnie od siebie żeby móc mi się dokładnie przyjrzeć .
Jej czekoladowe proste włosy sięgające do ramion leżały swobodnie na jej prawym ramieniu, duże błękitne oczy podkreślone tuszem do rzęs wpatrywały się we mnie . Moim zdaniem oczy są jedynym dowodem na to że mój tato i ona są rodzeństwem .
-Tyler też tu jest ? - rozglądałam się w poszukiwaniu bruneta .
W dzieciństwie byliśmy nierozłączni, spędzaliśmy dużo czasu razem . Wszystko zmieniło się od tamtego czasu, przeszkodą było też między innymi to że mieszka w Toronto a ja Nowym Jorku . Spędzałam u niego całe wakacje . Ciągle przesiadywaliśmy w naszym domku na drzewie i robiliśmy wyprawy rowerowe .
-Tak . - przesunęła się na bok dając mi widok na wysokiego bruneta .
Zmienił się i to jak . Pamiętam że kiedy ostatni raz go widziałam też był przystojny ale teraz widać po nim że zaczął ćwiczyć .
-Tyler ! - pisnęłam i podbiegając do niego wtuliłam się . - Tak dawno Cię nie widziałam, wyprzystojniałeś . - powiedziałam żartobliwie, ten zaśmiał się gardłowo i przycisną mnie do siebie .
-Wy porozmawiajcie a ja pójdę porozmawiać z twoją mamę . - powiedziała ciepło ciocia i zeszła po schodach .
Razem z Tylerem usiedliśmy na moje łóżko i zaczęliśmy rozmowę .
-Zmieniłaś się . - powiedział a kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu .
-Ty też . Nie poznałabym Cię nigdy .
Tyler ma średniej długości włosy lekko postawione do góry , błękitne oczy takie same jak ciocia i jak miał mój tato i jest wyższy ode mnie o głowę jak nie więcej .
-Na długo przyjechaliście ? Muszę Cię oprowadzić po Nowym Jorku ! - powiedziałam radośnie się uśmiechając .
-Planowaliśmy zostać tu tydzień bo mam akurat wolne w szkole . Chętnie pozwiedzam . Mam nadzieję że nie będzie tak jak wtedy w lesie .
-Ej ! - walnęłam go w ramię robiąc naburmuszoną minę, oczywiście w żartach . - Myślałam że znam te drogę !
-Tak ją znałaś że się zgubiliśmy . - zaczął się śmiać .
-Miałam 13 lat i myślałam że to skrót .

                                                                             ~.~  

-.....A.A pamiętasz jak zwymiotowałaś z nerwów na babcię Suzi ? Miałaś jej zaśpiewać a wcześniej najadłaś się lodów czekoladowych  - nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu . - ale ja i tak Ci klaskałem .
-Tak pamiętam to, tego się nie da zapomnieć . - ze śmiechu już trzymaliśmy się za brzuch .
-Jest jeszcze nasz domek na drzewie ?
-Jest, nie pozwoliłem go rozmontować . - uśmiechnął się szeroko .
-Obiad ! - usłyszeliśmy wołanie mojej mamy z kuchni .
Zeszliśmy po schodach do jadalni gdzie mama z ciocią o czymś zaciekle rozmawiały .
Po skończonym obiedzie mama poszła do kuchni po czym wróciła z pucharkami wypełnionymi po brzegi lodami .
Tyler i ja rzuciliśmy sobie znaczące spojrzenia .
-Nie wygrasz ze mną . - powiedział uśmiechając się triumfalnie .
-O założymy się ? - podniosłam wysoko brwi .
-Trzy , dwa , jeden , stary ! - odliczył i oboje w tym samym czasie zaczęliśmy pałaszować lody .
Jak byłyśmy mali to była nasza tradycja, zawsze gdy jako deser były lody graliśmy w 'kto pierwszy zje lody' . Śmieszne ale nam zawsze się to podobało .
-Pierwsza ! - krzyknęłam podnosząc palec wskazujący do góry jako znak triumfu .
Cali byliśmy pobrudzeni lodami ale nam to nie przeszkadzało widywaliśmy już siebie w gorszych stanach .
-To nie fair . - udał obrażoną minę i założył ręce na piersi .
Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem . Odniosłam brudne naczynia do zlewu i wróciłam z powrotem do jadalni .
-Tyler poczekaj na mnie chwilę tylko się przebiorę i wychodzimy, okej ?
-Czekam .
Pobiegłam po schodach do mojego pokoju . Na szczęście mama zlitowała się nade mną i nie budząc mnie sama wyprowadziła Luckiego na spacer i wzięła do swojej sypialni żeby mi nie przeszkadzam . Wyjęłam z komody parę ciemnych jansów do tego białą bokserkę i ciepły sweterek . Lato już się kończyło a jesień szła wielkimi krokami dlatego ubrałam się trochę cieplej . Weszłam do łazienki zrzucając z siebie pogniecione ubrania i wchodząc do kabiny prysznicowej pozwoliłam strumieniom wody spływać po moim ciele . Namydliłam swoje ciało płynem o zapachu kwiatów po czym to samo zrobiłam z włosami . Szybko spłukałam płyn i wyszłam z pod prysznica . Owinęłam się miękkim białym ręcznikiem włosy puszczając po plecach . Szybko złapałam za suszarkę żeby je wysuszyć a gdy tylko to zrobiłam wytarłam ciało ręcznikiem i wsunęłam na siebie czystą bieliznę oraz wcześniej przygotowane ubrania . Zakryłam korektorem wszystkie niedoskonałości na twarzy po czym zrobiłam lekkie kreski eyeliner'em i musnęłam rzęsy tuszem , na usta nałożyła błyszczyk a włosy dokładnie rozczesałam . Nie chcąc żeby Tyler długo na mnie czekał zostawiłam je naturalnie falujące się . Psiuknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i spakowałam do brązowej torebki wszystkie potrzebne mi rzeczy czyli : błyszczyk , iphona , słuchawki , portfel , okulary przeciwsłoneczne , mała parasolkę itp, wsunęłam pasek na ramie a gdy schodziłam po schodach torebka podskakiwała obijając się o mój bok .
-Gotowa ! - krzyknęłam do Tylera po czym ten wyszedł mi na przeciw . Na nogi wsunęłam moje martensy i czekałam aż Tyler zawiąże swoje nike za kostkę
 Gdy wyszliśmy z mojego domu na szczęście deszcz już przestał padać .

Justin POV :

Siedzę na łóżku z laptopem na kolanach, za oknem dopiero zaczyna się przejaśniać bo deszczu . Przeglądam różne strony internetowe aż wchodzę na mojego maila .
Masz jedną wiadomość .

Od : Kevin . 
Siema stary , dziś wyścig na  wall street o 21 . Bądź . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z góry przepraszam że rozdziału nie było ale korzystałam z ostatnich dni wakacji :)
Tak wygląda Tyler :

Jeszcze parę wejść i wybije 2000 odwiedzin <3 
Nie wiem jak wam dziękować za te wszystkie komentarze i wejścia , to WIELE dla mnie znaczy, naprawdę.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 10

Podeszłam do drzwi wejściowych domu Jazlyn i delikatnie nacisnęłam dzwonek , po około 30 sekundach w drzwiach stanął Justin, wyglądał..... seksownie . Czarne spodnie spuszczone na biodrach , biała koszulka i jeansowa kamizelka . Spojrzał na mnie od stóp do głowy aż zatrzymał się na oczach .
-Cześć .- przywitałam się z lekkim uśmiechem .
-Czeeść . - przeciągnął nadal się we mnie wpatrując .
Po chwili otrząsnął się z wpatrywania się we mnie i zaprosił do środka przesuwając się w bok abym mogła wejść .
-Gdzie jest Jazlyn ? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu .
-Tam jest . - wskazał brodą na zaciekle rozmawiającą grupkę nastolatków w rogu ściany . Szybko ruszyłam w ich kierunku .
-Wszystkiego najlepszego Jazz ! - uśmiechając się szeroko przytuliłam ją do siebie - To dla Ciebie . - wręczyłam jej małą grafitowo-czarną torebeczkę ozdobioną cienką koronką .
Jazmyn szybko wyjęła zawartość torebeczki którą było kremowe pudełeczko, szybkim ruchem ściągnęła pokrywę więc miała dobry widok na złoty wisiorek na którego końcu było małe także złote serduszko . Jej oczy zabłysły w uwielbieniu .
-Nie wiedziałam co Ci kupi- nie dokończyłam mojego usprawiedliwienia bo Jazlyn rzuciła mi się w ramiona .
-Dziękuję , dziękuję , dziękuję strasznie mi się podoba ! - uśmiechała się szeroko gdy się tylko ode mnie odsunęła .
-Milo mi to słyszeć .

                                                                                ~.~

Muzyka rozbrzmiewała na cały dom a ludzie ocierali się o siebie w tańcu .Siedziałam na czarnej skórzanej kanapie nie wiedząc co ze sobą zrobić, powoli podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę barku . Ludzie podchodzili i nalewali se do czerwonych kubeczków alkohol . Mała ciekawostka : ja nie pije . Rozglądałam się w poszukiwaniu czegoś bez alkoholu kiedy obok siebie poczułam czyjąś obecność .
Obróciłam głowę w kierunku osoby stojącej obok mnie .
Justin . 
-Jak się bawisz ? - zapytał obdarowując mnie uśmiechem .
-Dobrze . - kąciki moich ust uniosły się ku górze .
-Napijesz się czegoś ? - sięgnął bo czerwony kubek nalewając do niego złotawo brązowej cieczy .
-Nie dziękuję , nie piję .
-Na pewno ? Spróbuj chociaż łyka . - nalał do nowego kubeczka ten sam napój co sobie wcześniej i wręczył mi go .
Spojrzałam w dół na złocistą ciecz i zrobiłam nią okrężne ruchy w kubku .
-Dalej , spróbuj . Poczujesz się lepiej . - Justin zachęcał mnie do spróbowania .
Powoli podniosłam czerwony kubek do nosa i powąchałam zawartość potem natomiast przytknęłam go sobie do ust i przechyliłam tak że alkohol znalazł się w mojej buzi a zaraz potem połknęłam go .
-Smakuje.... dobrze . - powiedziałam upijając następne parę łyków i odstawiłam kubek na stół .
Z głośników rozległa się piosenka Wallyego Lopeza - You Can't Stop the Beat ft. Jamie Scott. 
-Uwielbiam te piosenkę ! - krzyknęłam przez muzykę w stronę Justina kołysząc w rytm biodrami .
-Zatańczysz ? - zapytał wyciągając w moją stronę rękę . 
Niepewnie ujęłam dłoń chłopaka i dałam się poprowadzić na środek 'parkietu' . 
Zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki a ja podśpiewywałam ją sobie pod nosem . Justin wpatrywał się w każdy mój ruch i wodził wzrokiem po moim ciele . Gdy tylko jakiś przypadkowy chłopak przechodząc spojrzał na mnie Justin posyłał mu ostrzegawcze spojrzenie . Po chwili piosenka zmieniła się na Rickiego Martina - Come With Me a ja zeszła z 'parkietu', czemu w cudzysłowie ? Bo impreza była w domu i na miejscu gdzie normalnie stałyby meble zrobiono dużo miejsca do tańczenia . 
Gdy wyszłam już z tłumu tańczących ludzi skierowałam się do toalety żeby się odświeżyć w drodze do niej zobaczyłam że Brad szyderczo się uśmiechając idzie dumnym krokiem w moją stronę z piwem w ręku . Zaczęłam nerwowo rozglądać się za kimś kto mógłby mi pomóc , niestety... ludzie byli zbyt zajęci sobą żeby mnie zauważyć . Gdy z powrotem obróciłam głowię w kierunku z którego Brad szedł do mnie zobaczyłam że już stoi tuż przede mną i nadal uśmiecha się do mnie . Nachylił mi się do ucha tak że czułam woń alkoholu w jego oddechu . 
-Dawno się nie widzieliśmy, księżniczko . - wyszeptał a ja wzdrygnęłam się na dobór jego słów . 
Gdy byłam mała tato zawsze nazywał mnie swoją księżniczką .
-Czego chcesz ? - powiedziałam starając się nie pokazać po sobie że się go boję . 
-Mówiłem że to nie koniec . 
Nim zdążyłam zakodować w mózgu to co do mnie powiedział poczułam na sobie lepką ciecz . Brad jednym ruchem wylał całą zawartość swojego kubka prosto we mnie . 
-Hej wszystko okej ? - obok mnie staną Justin który nie zauważył stojącego naprzeciw mnie Brada . Gdy tylko odwrócił wzrok ze mnie i napotkał wzrok Brada ręce zacisnęły mu się w pięści tak mocno że pobielały mu knykcie a żyły na szyi stały się widoczne . - Co ty tu robisz ? - wycedził przez zaciśnięte zęby . 
-Nie widać ? Bawię się na urodzinach Twojej siostry . Złóż jej ode mnie serdeczne życzenia . - ostatnie słowa powiedział bardzo wolno . 
Bez dłuższego zastanowienia Justin wymierzył pięść w szczękę Brada na co ten stracił równowagę i upadł na ziemię , był pod wpływem alkoholu nie dziwie się że ją stracił . 
-Wynoś się stąd , albo skończy się to dla Ciebie o wiele gorzej . - powiedział w czystej furii i obróciwszy się na piętach złapał mój przerażony wzrok . 
-Wszystko okej ? - zapytał, w jego oczach nie było widać już złości ale smutek i troskę . Pokiwałam głową na tak po czym spojrzałam na swoją zniszczoną już sukienkę . 
-Chodź . - złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę schodów . Może dziwnie to zabrzmi ale gdy dotknął mojej dłoni przez ciało przeszedł mnie przyjemny dreszcz . 
Nadal trzymając moją dłoń wspinał się po schodach myślę że kierował się do swojego pokoju .
Pchnął dębowe drzwi i wszedł do sypialni . Rozejrzałam się dookoła . Ściany miały kolor ciemnego błękitu , na środku pokoju stało duże łóżko z czarną pościelą pościeloną perfekcyjnie , w różnych katach pokoju rozmieszczone były meble i biurko a na niektórych ścianach powieszone były plakaty różnych samochodów.
-Zaraz dam Ci jakieś ubrania żebyś mogła się przebrać . - z lustrowania pokoju wyrwał mnie Justin wpatrzony w szafę ze swoimi ubraniami . 
-Justin naprawdę nie musisz , po prostu wrócę do domu - wyjęłam mój biały iphon z kopertówki i sprawdziłam godzinę na wyświetlaczu - jest już druga trzydzieści . 
-Nie szkodzi . - powiedział po czym rzucił w moja stronę swoje koszykarskie spodenki i białą bluzkę w serek . 
-Dziękuję . - uśmiechnęłam się szczerze .
-Nie masz za co , tam jest łazienka  - wskazał mi drzwi naprzeciw jego pokoju - dopilnuję żeby nikt nie wszedł . 
Kiwnęłam do niego głową i ruszyłam w stronę drzwi od łazienki po czym do niej weszłam i zrzuciłam z siebie zniszczoną sukienkę i szybko nałożyłam na siebie jego ubrania . Przejrzałam się w lusterku nad umywalką . Wyglądam jak oompa loompa . Westchnęłam do siebie i ruszyłam w stronę wyjścia z toalety w jednej ręce niosąc swoją sukienkę a w drugiej szpilki , bolały mnie już od nich nogi . 
Justin opierał się o framugę swoich drzwi od sypialni . 
-Proszę nie śmiej się . - jęknęłam gdy tylko złapałam jego wzrok . 
Jego koszykarskie spodenki sięgały mi za kolana a koszulka za tyłek . Nic nie poradzę że był ode mnie wyższy .  
-Wyglądasz pięknie , jak zawsze . - uśmiechnął się a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec .
Without the prospect of . 

 Siedziała na łóżku bawiąc się palcami . Dochodziła 3.00 nad ranem. Poczuła, jak piwo robi swoje. Chciała się położyć. Połowa osób już się zbierała, więc gospodarz imprezy zaczął wszystkich odprowadzać do drzwi. Przytuliła twarz do poduszki, która tak cudownie otulała ją zapachem jego perfum. Przymknęła oczy. Obudziła się gdzieś po godzinie. Poczuła pod głową coś, co na pewno nie było poduszką. Leżała na jego klatce piersiowej przykryta po uszy kołdrą. Podniosła się wolno, żeby go nie obudzić. Przeczesała palcami włosy, na wypadek gdyby jednak tak się stało. Napisała mu na kartce krótkie:'przepraszam, że bez pożegnania.' Zerknęła jeszcze na niego i zauważyła delikatny uśmiech na jego ustach. Pewnie coś mu się śni. W końcu wyszła kierując się w stronę swojej dzielnicy. Poczuła wibrację telefonu:' tak cudownie zagryzałaś wargi kreśląc te kilka słów.' Ugięły się pod nią kolana. Miała wrażenie, że jej głośno bijące serce obudzi całe miasto.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I 10 ! 
Nareszcie coś się wydarzyło pomiędzy Caitlin i Justinem . 
Może Brad nie do końca zepsuł jej imprezę :))
Rozdział miałam dodać wczoraj ale niestety się trochę pokomplikowało mam nadzieję że nic się nie stało :)
Do następnego ;* 

Ps.Rozdział nie sprawdzany więc za błędy przepraszam .