sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 22

Justin POV :

Samochód zaczął nabierać coraz to większej prędkości, czuje się jakbym był w siódmym niebie. Obrazy za oknem stawały się coraz bardziej rozmazane, wieżowce i budynki znikały tak szybko jak pojawiały się następne, jedyne co teraz widzę to droga przede mną oraz inne samochody biorące udział w wyścigu. Zakręt po zakręcie czułem coraz więcej przybywającej adrenaliny w żyłach, euforia wypełniała całe moje ciało. Przyciskając jeszcze mocniej pedał gazu samochód zawarczał, po chwili zmieniłem ponownie biegi zaciskając szczękę oraz palce na kierownicy. Nie ścigam się pierwszy raz wiem co z tego wyniknie. Otwierając schowek przełączyłem do góry dwa włączniki, ulepszenia robione przez Chris'a dały się we znaki, samochód zaczął jechać jeszcze szybciej a mnie lekko wgniotło w fotel. Spoglądając w wsteczne lusterko zobaczyłem że jadące za mną samochody zniknęły za ostatnim zakrętem . Szybkim ruchem skręcając w kolejną ulice Nowego Jorku czułem smak zwycięstwa, samochód zostawił po sobie czarne pasy na drodze przy hamowaniu na zakręcie, bardziej wyglądało to jak ślizg ponieważ auto jechało z wielką prędkością. Wyjechałem zza ostatniego zakrętu prowadzącego prosto na tak zwaną 'metę', ostatni raz spojrzałem w wsteczne lusterko zauważając że zaczyna doganiać mnie czarne volvo, docisnąłem do końca pedał gazu, samochód wyrwał się do przodu, przód auta podskoczył ku górze na pare sekund pozostając w powietrzu.

Caitlin POV :

Siedziałam na łóżku tuląc do siebie poduszkę, wszystkie myśli kłębiły się w mojej głowie nie dając mi spokoju, może powinnam go wysłuchać? Sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam, może dlatego bo nie chcę zostać zraniona, to co czuję do Justina jest nie do opisania, nie umiem tego określić, wtedy w wesołym miasteczku to uczucie wzrosło na sile, to uczucie w żołądku i przyjemne mrowienie na skórze było nie do opisania. Mam pojęcie że Justin mógł nie czuć tego samego ale gdzieś w zakamarkach mojego umysłu mam nadzieję że jednak tak nie jest i coś do mnie czuje. Wiem że ja i on to dwa różne światy, no bo spójrzmy prawdzie w oczy on jest przystojny, dobrze zbudowany, założę się że nie jedna dziewczyna chciałaby z nim być, więc dlaczego miał wybrać by właśnie mnie? Jestem osobą dosyć nieśmiałą co do płci przeciwnej, jak na mój wiek przeszłam w życia dużo złych rzeczy między innymi była to właśnie strata ojca, nie zawsze taka byłam w przeszłości miałam grono przyjaciół, wychodziłam z nimi i byłan nawet lubiana, nie że od razu popularna, po prostu lubiana. Ale potem to wszystko diametralnie się zmieniło, 'przyjaciele' odwrócili sie do mnie plecami, chronili tylko i wyłącznie swojej reputacje, a wszystko to tylko i wyłącznie przez Brad'a bo nie dostał to czego chciał, a przecież on zawsze musi dostać to czego chce, jemu się nie odmawia.
Podniosłam się powoli z łóżka od razu kierując się w stronę łazienki, po drodze wzięłam czystą bieliznę oraz piżamę w postaci krótkich niebieskich spodenek w kropki oraz białego t-shirt'u po moim tacie, zawsze gdy zasypiam wtulam się w tą koszulkę ponieważ przypomina mi o nim, gdy zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy weszłam do łazienki od razu zamykając ją na kluczyk. Początkowo zmyłam makijaż chusteczkami do demakijażu, kiedy tylko skończyłam to robić zaczęłam zrzucać z siebie ubrania. Gdy tylko pozbyłam się zbędnych ubrań oraz bielizny rozsunęłam drzwi od kabiny prysznicowej po czym gdy tylko znalazłam się w środku zasunęłam je. Odkręcając wodę i ustawiając ją tak aby była idealnie ciepła dla mojego ciała, sięgnęłam po szampon do włosów o zapachu dzikiej róży dokładnie wcierając go we włosy, gdy tylko skończyłam wcierać szampon spłukałam go dokładnie, zaraz potem do mojej ręki trafił płyn do ciała o kwiatowym zapachu i równie dokładnie wtarłam go w ciało. Gdy tylko skończyłam spłukiwać płyn wyszłam spod prysznica szczelnie owijając się  miękkim ręcznikiem, włosy zaś owinęłam drugim robiąc sobie na głowie tak zwany turban. Gdy dokładnie osuszyłam całe ciało wsunęłam na siebie świeżą bieliznę oraz piżamę, podchodząc do zlewu odkręciłam wodę biorąc do ręki szczoteczkę do zębów gdy tylko znalazła się na niej pasta zaczęłam szorować zęby, po skończonych czynnościach wyszłam z łazienki, zrobiłam się głodna, nie jadłam nic po powrocie do domu, a kiedy byłam z Justinem zjadłam tylko watę, od rau  skierowałam się do kuchni, jeszcze mokre włosy związałam w niechlujnego koka na czubku głowy.  Będąc w kuchni zajrzałam do lodówki wyjmując z niej sok pomarańczowy i jogurt . Do szklanki nalałam soku po czym odstawiłam karton do lodówki, wyjmując łyżeczkę z szafki otworzyłam jogurt zaczynając go jeść.
Po skończonym posiłku umyłam szklankę a puste opakowanie po jogurcie wyrzuciłam do kosza. Po drodze do pokoju zerknęłam jeszcze na zegarek 21.26 . Nie byłam jeszcze śpiąca, wręcz przeciwnie wszystkie emocje związane z tym wieczorem nadal we mnie buzowały. Wdrapując się na górę po schodach weszłam do pokoju gdzie Lucky leżał bawiąc się swoją zabawką, szybko złapałam za smycz po czym doczepiłam ją do obroży szczeniaka, z komody wyjęłam szare dresy po czym nie fatygując się żeby zdjąć spodenki włożyłam je na siebie, włosy zdążyły mi już do końca wyschnąć jednak nadal pozostawiłam je w koku. Szybko zeszłam po schodach chowając mojego iphone'a oraz słuchawki do kieszeni dresów. Włożyłam na siebie moją parkę khaki , rękawiczki oraz emu. Gdy tylko otworzyłam drzwi frontowe chłodne powietrze uderzyło we mnie w czego skutku lekko zadrżałam, na podwórku robiło się coraz to zimniej, trudno się dziwić nie mam pojęcia jakim cudem nie spadł jeszcze śnieg, temperatury są już minusowe. Mocniej ściskając w rękach smycz Lucky'iego zaczęłam iść przed siebie, było już ciemno jedyne co oświetlało tą ponurą ulicę to przydrożne latarnie rzucające żółtawe światła na chodnik oraz jezdnie. Powoli wyjęłam z kieszeni dresów telefon podłączając pod niego słuchawki które od razu wepchnęłam sobie do uszu, muzyka rozbrzmiała a ja zaczęłam lekko podrygiwać głową w jej rytmie. W pewnym momencie spaceru gdy w słuchawkach rozbrzmiewała piosenka Naughty Boy - Lifted ft. Emeli Sandé Lucky zaczął niespokojnie szarpać za smycz i powarkiwać szybko wyjęłam słuchawki z uszu żeby ocenić czemu szczeniak zachowuje się tak dziwnie. Rozejrzałam się nerwowo naokoło jednak nic nadzwyczajnego nie zobaczyłam, coś jednak przykuło moją uwagę. Nie mam pojęcia nawet kiedy wyszłam z mojej dzielnicy, rozejrzałam się jeszcze raz w poszukiwaniu czegoś co mogłoby mi pomóc stwierdzić gdzie się znajduję, nic. Ulica była ponura, jedna z latarni migotała, ta ulica jest jak z horroru, teraz powinien wyskoczyć na mnie facet z piłą motorową zamiast dłoni. Poczułam jakby coś się za mną poruszyło, szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę jednak niczego nie dostrzegłam, szybko złapałam warczącego szczeniaka na ręce i zaczęłam nerwowo iść a raczej truchtać w poszukiwaniu czegoś co pomogłoby mi dowiedzieć się gdzie jestem. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni żeby zadzwonić po pomoc, przez słuchanie muzyki bateria na nim była prawie rozładowana, zasięg też był bardzo słaby. Wstukałam najprędzej jak umiałam numer mojej mamy przykładając urządzenie do ucha pierwszy sygnał, drugi, trzeci i kolejne, nie odpowiadała . Szłam coraz to ciemniejszą ulicą nerwowo się rozglądając, budynki były dość stare, poobdzierane lub miały na sobie graffiti.
-Gdzie ja jestem?! - szepnęłam pocierając czoło nadal się rozglądając.
Zostało mi jedno wyjście. Szybko wstukałam kolej cyfr do telefonu przykładając go do ucha .
-Odbierz błagam, odbierz. - mówiłam do siebie w nadziej że to coś da. 
Po drugim sygnale usłyszałam szmery po drugiej stronie.
-Caitlin ja ci to wszystko wytłuma- - nie dałam dokończyć .
-Justin! - pisnęłam szczęśliwa. - Justin proszę pomóż mi. 
-Co się stało? - usłyszałam że wstał, prawdopodobnie z kanapy bo było słychać poskrzypywanie.
-N-nie wiem gdzie jestem, wyszłam z Lucky'im na spacer ale słuchając muzyki nie zdawałam sobie sprawy że wychodzę poza moją ulicę, tu tu jest strasznie. Stare poobdzierane budynki, Lucky ciągle warczy a mnie wydaje się że ktoś za mną idzie. - mówiłam na jednym wdechu jakby to miało pomóc.
-Opisz mi gdzie dokładnie jesteś. - domyślam się że właśnie złapał kluczyki bo usłyszałam brzęk metalu.
-N-nie wiem, stare budynki, chyba opuszczone, jest tu pare mieszkań, nigdy wcześniej tu nie byłam, bateria mi pada, Justin? Justin słyszysz mnie? 
-No witaj laleczko. - słyszałam za sobą czyjś głos. 
Szybko odwróciłam się w tamta stronę żeby zobaczyć stojącego dwa kroki ode mnie chłopaka, wyglądał na dwadzieścia parę lat, na sobie miał zwyczajną szarą bluzę oraz jeansy, głowę miał wygoloną, na szyi były widoczne tatuaże, mogłam się domyślić że cały był nimi pokryty, zza rogu wyłonił się drugi ciemnoskóry postawny chłopak, chyba starszy, miał krótkie dredy z ubioru podobny był do poprzedniego. 
-Czego chcecie? - zapytałam zaczynając się trząść, telefon nadal trzymałam w ręku, przyciskając go do siebie jakby w jakiś magiczny sposób miał mi pomóc, szczeniak zaczął wyrywać mi się z rąk a w telefonie mogłam słyszeć zdenerwowanego Justina krzyczącego moje imię. 
-J-Justin ktoś tu jest, proszę pomóż mi. - zaczynałam płakać bojąc się co może się stać, nieznajomi zaczęli do mnie podchodzić. - Idą do mnie.
-Kto, kto do ciebie idzie?! Caitlin, Caitlin jesteś tam?! - Justin był zdenerwowany, usłyszałam zamykanie się drzwi samochodu. - Powiedz co widzisz!
-Widzę - rozejrzałam się jeszcze raz kiedy cofałam się przed nieznajomymi. - Numer budynku, jest numer budynku.
-Jaki?!
-43, 43 Gran- -   po tym usłyszałam dźwięk kończącego połączenia, spojrzałam na telefon widząc czarny ekran, próbowałam usilnie go włączyć z powrotem jednak nic z tego nie wyszło, rozładował się. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! I mamy kolejny rozdział :D Mam nadzieję że wam się podobał bo mi jakoś niespecjalnie ;/ Ale oceńcie sami :D 
Mam do was prośbę, widzę że wejść jest już ponad 11356 i bardzo, bardzo mnie to cieszy. Ale chciałabym znać wasze opinie na temat rozdziałów, jestem za każdy komentarz bardzo wdzięczna i każdy wywołuje uśmiech na mojej twarzy i wszystkie mnie motywują. 
Chciałabym znać wasze zdanie na temat rozdziałów, a jest ich coraz mniej :( Więc proszę wyrażajcie swoje opinie. 
To tyle, do następnego ;*
 

6 komentarzy:

  1. O jezu! :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOOOOMMMMMMMGGGGGG!!!!!!!! hdsgfvydshvbfdvsbdshbvghsdkghdjds błagam chce następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tylko, nadzieje ze Justin usłyszał... I pomoże Caitlin...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, ten rozdział był taki.. emocjonujący!! Mam wrażenie, że za szybko się skończył. Ale to pewnie przez to, że tak mnie wciągnął :D Genialny! Oby tylko Justin dał sobie radę z tymi typami.. Czekam na nn :**
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam.
    Jeżeli chcesz być dodana do Spisu Fanfiction proszę umieścić button w ciągu 3 dni.
    http://spisfanfiction.blogspot.com
    Zachęcam również do dołączenia do Zbioru Blogów
    http://zbior-blogow.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. omg omg! mam nadzieje ,że justin ją uratuje w porę! :*

    OdpowiedzUsuń