sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 23

Caitlin POV :

Rozładowany telefon wepchnęłam do kieszeni nadal cofając się w nieznaną mi stronę, nieznani mi mężczyźni podążali w moją stronę z cwaniackimi uśmieszkami wymalowanymi na twarzach. Odwracając głowę w drugą stronę zauważyłam że tuż zza rogu wychodzi jeszcze jeden z nich. Nerwowo się rozglądając zaczęłam biec skręcając w różne uliczki tej dzielnicy, słyszałam kroki za sobą jednak nie miałam odwagi spojrzeć w tamtą stronę. Skręcając w kolejną uliczkę nie słyszałam za sobą już żadnych odgłosów, nadal biegnąc wgłąb niej zobaczyłam że kończy się ona grubą ceglaną ścianą. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy odwróciłam w stronę z której przybiegłam, niedaleko mnie zauważyłam trzy cienie zmierzające w moją stronę. Ręce zaczęły mi się trząść, a trzymany w nich szczeniak wyrwał się z nich i szybko wbiegł pomiędzy kontenery, nie ma co go winić to tylko szczeniak, wiem że by mnie nie obronił. Poczułam jak kropelki potu formują mi się na czole, ręce nie dość że cały czas mi się trzęsły to i w jednej chwili stały się spocone. Cienie były coraz bliżej a ja byłam coraz bardziej sparaliżowana strachem. Rozglądając się wbiegłam za kontener mając nadzieję że mnie nie zobaczą i odejdą. Gdy myślałam że już poszli zostałam brutalnie wyciągnięta przez jednego z nich.
-Cz-czego chcecie?! - jąkałam do nich.
-Oh, my? My nic nie chcemy, a może jednak? Co wy na to chłopaki? - skiną w stronę stojącej nieopodal dwójki na co tylko skinęli krzywo się uśmiechając.
Dreszcze przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa kiedy ten sam który wyciągnął mnie zza kontenera wyją scyzoryk z tylnej kieszeni spodni, po czym podciągnął mnie do góry przypierając do ściany za nami. Z oczu zaczęły spływać mi słone łzy kiedy na myśl przyszła mi myśl co chcą ze mną zrobić. Przyłożył mi ostrze do gardła na co wysoko podniosłam głowę żeby tylko nie zrobił żadnego cięcia. Gdy odsunął ostrze od mojego gardła zwróciłam głowę do dołu patrząc co chce zrobić dalej. Swoimi obleśnymi dłońmi zaczął odpinać moją kurtkę, zaczęłam się wyrywać błagając żeby przestał, on jedynie skinął na mnie głową żeby tamci dwaj mnie przytrzymali, szybko znaleźli się z moich obu stron przytrzymując mnie. Natomiast tamten wrócił do poprzedniej czynności, zaczęłam rozpaczliwie płakać i wołać o pomoc jednak nikt nie przyszedł mi z pomocą, nikt nie słyszał moich wołań. Gdy skończył odpinać moją kurtkę scyzoryk znowu zabłysną w jego dłoni po czym zaczął ciąć sweter który miałam na sobie.
-Błagam nie rób tego - płakałam - będziesz tego żałował, błagam cię!
-Zamknij się dziwko! - jego dłoń wylądowała wprost na moim policzku dzięki czemu odchyliłam głowę w drugą stronę. Po paru sekundach skrawki swetra spadły na brudny asfalt pode mną, a łzy turlały się wzdłuż mojej twarzy, zostałam pozbawiona kurtki i swetra stałam przed łakomymi oczami trzech mężczyzn w samym biustonoszu nie wiedząc co począć i robić żeby mi tego nie zrobili. Modliłam się żeby Justin znalazł mnie  i zabrał do domu, ale czy to możliwe? Gdy chciałam dokończyć mu gdzie się znajduję połączenie się zerwało ponieważ w telefonie padła bateria, wątpię by domyślił się gdzie jestem po zaledwie skrawku adresu. Teraz czarnoskóry chłopak stał naprzeciw mnie, pchnął mnie z impetem na ścianę łapiąc moje ręce w nadgarstkach w swoją jedną dużą dłoń i podniósł je nad moją głowę, szarpałam i krzyczałam jednak on nie słuchał tego tylko zaczął składać obleśne pocałunki wzdłuż mojej szczęki i szyi. Gdy doszedł do obojczyka odwrócił głowę do tamtych dwóch.
-Ja pierwszy później wy. Dla każdego wystarczy. - powiedział odwracając głowę teraz w moją stronę i oblizując usta. Trzęsłam się nie tylko ze strachu ale też z zimna, prawdopodobnie jest już po 22 a temperatura coraz bardziej spada. Gdy z powrotem przywarł do mojej szyi łzy zaczęły ściekać mi po twarzy, szarpałam się, błagałam i płakałam. Jego metalowy uścisk na moich nadgarstkach był sto razy mocniejszy niż wcześniej, nadgarstki aż pulsowały mi z bólu który mi zadaje.
-Błagam przestać! Przestań! Nie chce tego! Będziesz żałował! Nie rób mi tego błagam! - krzyczałam nadal płacząc, moja klatka podnosiła się i opadała w nienaturalnym tępię.
-Przytrzymajcie ją! - nakazał.
Dwójka podeszła do mnie trzymając mnie natomiast tamten puścił moje nadgarstki żeby ręce przenieść na moje spodnie.
-Pomocy! Błagam niech mi ktoś pomoże! Błagam! - krzyczałam najgłośniej jak umiałam. Po chwili poczułam pieczenie na policzku.

Justin POV :

Jechałem ciemnymi uliczkami rozglądając się wszędzie, Caitlin podała mi zaledwie skrawek adresu pod którym była, jednak domyślałem się gdzie może się znajdować, wyścigi są w różnych miejscach i raz były właśnie na tej dzielnicy. Gdy dojechałem jak mniemam tam gdzie powinna się znajdować o dziwo nie było jej tam a jeśli ją gdzieś zabrali? Poczułem suchość w ustach, żołądek nieprzyjemnie skręcił mi się na samą myśl o tym co mogli jej zrobić. Momentalnie zacisnąłem dłonie w pięści. Zaparkowałem samochód po czym wysiadłem z niego. Furia przeszyła całe moje ciało, z zimnym wyrazem twarzy zacząłem biec szukając jej gdziekolwiek mogła być. Biegłem i krzyczałem jej imie jednak bez rezultatu, nikt nie odpowiedział na moje wołania. Czułem że tracę nad sobą kontrole. Gdy tylko znajdę tych gnojów pourywam im jaja i każe je zjeść. 
-Caitlin! - krzyczałem ile sił żeby tylko mogła mnie usłyszeć.
-Pomocy! - usłyszałem krzyk z oddali - Błagam niech mi ktoś pomoże! - słyszałem jak płacze.
Momentalnie przyspieszyłem, biegłem ile sił w nogach, dzięki temu że słyszałem jej pochlipywanie mogłem stwierdzić gdzie się znajduje. Coraz mocniej zaciskałem pięści i szczękę, zabije tych sukinsynów. Słysząc coraz głośniej wołanie o pomoc skręciłem w ostatnią uliczkę, na jej końcu zauważyłem postać półnagiej Caitlin a wokół niej poruszające się sylwetki trzech mężczyzn, chociaż dla mnie byli oni zwykłymi nic nie wartymi kawałkami główna którzy nie zasłużyli na miano prawdziwych mężczyzn.Szybko zacząłem zmierzać w ich kierunku kiedy jeden z nich zaczął kombinować przy bieliźnie brunetki, jej mała sylwetka trzęsła się z zimna, płakała błagając żeby tego nie robili a oni po prostu uderzyli ją w twarz. Złość ogarnęła całe moje ciało, straciłem nad sobą kontrolę i bez wahania zacząłem okładać pięściami jednego z nich. Co za chuje nawet nie umieją się obronić. Kopałem go i biłem gdzie się tylko dało aż na pomoc przyszedł mu drugi z nich, natomiast trzeci nadal przytrzymywał brunetkę prawdopodobnie żeby nigdzie nie uciekła. Gdy jeden z nich leżał już na ziemi wijąc się z bólu który mu zadałem zostałem odciągnięty i uderzony prosto w twarz po czym brzuch. Splunąłem krwią i nie czekając długo oddałem wszystkie zadane ciosy, niedługo potem drugi leżał na ziemi. Zacząłem podchodzić do trzeciego, pięści miałem mocno zaciśnięte podobnie jak szczękę. Zauważyłem błyszczący przedmiot w jego dłoni który zaczął przybliżać do Cait.
-Nie podchodź po podetnę jej gardło. - zawarczał przykładając ostrze do szyi dziewczyny.

Caitlin POV :

Poczułam wielką ulgę, ale też niepokój kiedy zobaczyłam Justina. Nie chciałam żeby coś mu się przeze mnie stało. Gdy zobaczyłam jak zaczyna się bójka pomiędzy nim a tamtymi dwoma miałam ochotę wyskoczyć z własnej skóry żeby tylko mu jakoś pomóc. Mieli przewagę liczebną ale Justin był zwinny i silny na tyle żeby pokonać dwóch z nich. Widziałam jak Justin bił się z Brad'em, wiedziałam że był dobry ale nie żeby aż tak. Kiedy chłopak zaczął podchodzić w moją stronę stojący przy mnie chłopak wyciągnął scyzoryk którym wcześniej pociął mój sweter. Gdy światło padło na twarz Justina zobaczyłam że miał rozciętą brew i wargę, z ran sączyła się krew, policzek zaczynał puchnąć łatwo można było przewidzieć że zrobi się tam siniak. Jednak on stał niewzruszony w tym samym miejscu patrząc na chłopaka obok mnie ciemnymi oczami. Pięści rozluźniał i zaciskał tak że pobielały mu knykcie, szczękę również miał zaciśniętą do granic możliwości.
Chłopak obok mnie przyglądał się twarzy Justina.
-Bieber? O kurwa.. - przeklną pod nosem. Natomiast tamta dwójka gdy tylko usłyszała nazwisko Justina na ostatnich siłach uciekli.
-Nie wiesz w co się władowałeś. - syknął Justin.
-Nie boję się ciebie. - prychną przyciskając ostrze do mojej szyi, poczułam jak zaczyna ściekać mi w tym miejscu krew, szyja zaczęła mnie piec na co jęknęłam w bólu.
Justin nie zastanawiając się dłużej sięgnął po coś za pasek swoich spodni. Na widok tego co trzymał w ręku poczułam jak z twarzy odpływają mi wszystkie kolory.
-A teraz ją puść albo jedna kulka trafi w twoje czoło. - sykną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I mamy kolejny! Mam nadzieje że się podobał :D
Jest już ponad 12000 wejść! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! ijdogdhgoiehgei <3 To wiele dla mnie znaczy.
Jak myślicie co będzie dalej? Jak Justin się wytłumaczy? :DD
Na dzisiaj to tyle, zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii na temat rozdziału.
Do natępnego ;*

Ps.Rozdział nie sprawdzany

7 komentarzy:

  1. OMG! Yhggfhhghhjj ♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlasnie przeczytalam wszystkie rozdzialy i to jest ckkdkclx KOCHAM TO!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG to jest jfghkjfghjfkghf Justin jest jkghjkhgf i to wgl jest jhgjfghjfk czekam na nn @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę.. ciekawe czy Justin go zastrzeli.. ogólnie to jest zajebiste ff.. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń