-Myślisz że mnie tym zastraszysz Bieber? - prychną jeszcze mocniej przyciskając ostrze do szyi brunetki,na co ta zaczęła jeszcze bardziej szlochać.
Zacisnąłem broń jeszcze mocniej po czym wycelowałem w ramie chłopaka, po chwili pociągnąłem za spust a w ciemniej uliczce rozległ się strzał. Pod wpływem strzału chłopak poluźnił uściska na co ta szybko zareagowała wyrywając się z jego objęć.
Szybko podbiegła do mnie chowając swoje drobne półnagie ciało za moimi plecami. W jej oczach było tyle różnych emocji: strach, ból, złość, rozpacz. Gdy zwróciłem twarz w kierunku oprawcy zobaczyłem że trzyma się za krwawiące ramie wyginając twarz z bólu. Korzystając z okazji podszedłem do niego łapiąc go za twarz tak aby spojrzał na mnie.
-Jeśli jeszcze raz ty i twoi koledzy zbliżycie się chodź by na metr do niej nie skończy się to tak dobrze jak teraz dla was, zrozumiano? - syknąłem przez zaciśnięte zęby. Chłopak pokiwał lekko głową. - Pytałem czy zrozumiano?! - złapałem mocniej za jego twarz.
-Tak. wychrypiał.
-Mam taką nadzieję. - puściłem jego twarz po czym podszedłem do roztrzęsionego ciała brunetki po drodze zbierając jej porozrzucane rzeczy, oczywiście tylko te z których coś zostało.
Szybko nakryłem Cait kurtką po czym schyliłem się aby złapał brunetkę jedną rękę umieszczając pod jej kolanami a drugą na jej plecach. Dziewczyna nie protestując schowała twarz w moich ramionach mocno się do mnie przytulając, zacząłem iść do samochodu w miarę szybkim tępię, ale tak żeby nie puścić będącej w moich ramionach Caitlin. Słyszałem ciche pociąganie nosem więc przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej.
Gdy tylko dotarłem do mojego samochodu stojącego gdzieś na poboczu, otworzyłem tylne drzwi umieszczając w środku dziewczynę.
-Muszę Cię zabrać do szpitala. - powiedziałem lekko pocierając jej ramie.
-N-Nie, nie chcę. - pociągnęła nosem patrząc prosto na mnie.
-Caitlin muszę Cię tam zawieźć, mas rozciętą szyję i z tego co widziałem wiele siniaków, możesz mieć jakieś obrażenia wewnętrzne. - powiedziałem głosem przepełnionym troską.
-C-czuje się d-dobrze. - wyjąkała. - Zawiedź mnie do domu, proszę. - szepnęła jeszcze mocniej naciągając na siebie kurtkę.
-Cait muszą cię obejrzeć leka-
-Proszę. - spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
-Eh - podrapałem się po szyi. - dobrze, niech ci będzie. - uległem.
-Justin? - szepnęła.
-Tak?
-Dziękuję, nie wiem co by było gdybyś ty- - przerwałem jej.
-Nie myśl 'co by było gdyby' jestem tu i to się liczy. - uśmiechnąłem się ścierając z jej policzka pojedynczą łzę.
Gdy miałem już zamykać drzwi usłyszałem cichy głos Caitlin.
-Justin?
-Tak?
-Czy mógłbyś... bo był ze mną Lucky i on wszedł między kontenery, czy mógłbyś? - zapytała.
-Tak, oczywiście. Zaraz wracam. - zamknąłem drzwi po czym od razu ruszyłem w stronę tamtej uliczki.
Po paru minutach ponownie otworzyłem tylne drzwi i położyłem szczeniaka na siedzeniu obok Cait, dziewczyna od razu przygarnęła szczeniaka do swojego boku mocno się w niego wtulając.
Gdy tylko zamknąłem drzwi od strony kierowcy szybko umieściłem kluczyki w stacyjce uruchamiając samochód.
~.~
Gdy tylko zaparkowałem pod domem Caitlin szybko wysiadłem z samochodu otwierając jej drzwi, dziewczyna niepewnie wyszła z wozu jeszcze bardziej naciągając na siebie kurtkę.
-Twoje mama jest w domu? - zapytałem.
Caitlin tylko zaprzeczyła kiwając głową.
-Czy...czy chciałabyś żeby chwilę został? - odchrząknąłem niepewnie.
Brunetka podniosła na mnie wzrok niepewnie kiwając głową na tak. Gdy podeszliśmy pod drzwi jej domu wziąłem z jej rąk psa żeby mogła swobodnie otworzyć drzwi, gdy tylko to zrobiła od razu je za nami zamknęła. Lucky'ego puściłem wolno więc pobiegł gdzieś wgłąb domu natomiast ja z Caitlin skierowaliśmy się do jej pokoju. Gdy tylko tam dotarliśmy dziewczyna zaczęła szukać czegoś w szufladach jej komody.
-Czy miałbyś coś przeciwko gdybym....
-Nie, oczywiście że nie. Poczekam, weź prysznic. - uśmiechnąłem się lekko, skinęła głową kierując się do łazienki.
Caitlin POV:
Gdy tylko weszłam do łazienki zrzuciłam z siebie pozostałości ubrań które miałam na sobie wrzucając je od razu do kosza na brudy, chociaż wątpię żebym kiedykolwiek je jeszcze nałożyła po tym co się stało.
Gdy tylko znalazłam się w kabinie prysznicowej a woda spływała wolno po moim ciele dała upust wszystkim emocjom, łzy mieszały się z wodą powoli ściekając z moje twarzy. Czułam się taka brudna, przez myśli przelatywały mi ciągle sceny kiedy ich ohydne ręce dotykały mojego ciała. Złapałam ręką za bolące miejsce na mojej szyi lekko je pocierając aby przemyć zaschniętą krew. Rana była jeszcze świeża więc wraz z wodą pod moimi stopami znalazła się też krew.
Gdy dokładnie umyłam każdy skrawek mojego ciała wyszłam spod prysznica. Nadal czułam się brudna, nadal czułam się źle. Włożyłam na siebie świeżą bieliznę oraz wygodne ubrania po czym spojrzałam w lustro. To że wyglądam strasznie to mało powiedziane, wyglądam tragicznie. Spięłam włosy w wysoki kucyk na czubku głowy tak aby nie przeszkadzały m w oczyszczeniu rany po czym sięgnęłam do apteczki pod umywalką. Wyjęłam z niej wszystkie potrzebne rzeczy.
Gdy dokładnie oczyściłam rozcięcie nakleiłam na nią opatrunek. Emocje nadal buzowały we mnie kiedy oparłam się dłońmi o umywalkę, spuszczając głowę w dół zaczęłam łkać. Powoli zsunęłam się na zimną posadzkę chowając twarz w dłoniach, nie mogłam powstrzymać szlochu który z każdą sekundą nasilał się coraz bardziej. Powoli sięgnęłam do szuflady nade mną wyciągając z niej głęboko schowaną żyletkę. Przyłożyłam ostrze do nadgarstka robiąc na nim dość głębokie pojedyncze kreski.
-Caitlin wszystko w porządku? - usłyszałam zmartwiony głos Justina zza drzwi.
Nie dałam mu odpowiedzi, nie mogąc się powstrzymać robiłam kolejne kreski.
-Caitlin?! - chłopak zaczął dobijać się do drzwi łazienki. - Caitlin?! - niedługo potem usłyszałam otwieranie się drzwi a po chwili Justin klęczał przede mną wydzierając mi żyletkę z dłoni a drugą ręką tamując krwawienie. Zakrwawioną ręką sięgną do apteczki wyjmując z niej bandaże, opatrunki, waciki i wodę utlenioną do oczyszczenia.
-Caitlin co ty wyprawiasz?! - zapytał gdy oczyszczał rany. - Nie możesz tego robić! To w niczym ci nie pomoże! To nie sprawi że poczujesz się lepiej!
Nic nie odpowiedziałam, siedziałam wpatrując się jak Justin zawija mi nadgarstek bandażem, łzy nadal spływały mi po policzkach. To było silniejsze ode mnie.
-Chodź. - wstał powoli ciągnąc mnie za sobą.
Chwile potem znaleźliśmy się w moim pokoju. Usiedliśmy na łóżku, ja siedziałam po turecku bawiąc się palcami, ponieważ wstydziłam się spojrzeć Justinowi w oczy. Co on sobie o mnie pomyślał? Natomiast chłopak siedział naprzeciwko mnie. Czułam jak jego wzrok wywierca we mnie dziurę.
-Cait, spójrz na mnie. - poprosił.
Pokręciłam stanowczo głową nie chcąc na niego spojrzeć, kolejne łzy zapiekły mnie pod powiekami kiedy je zacisnęłam żeby nie wypłynęły po raz kolejny.
Poczułam dłoń Justina podnoszącą moją głowę tak abym na niego spojrzała.
-Proszę, nie rób tego więcej.- w jego oczach mogłam zauważyć smutek i.... ból?
-Ja nie daje sobie rady Justin, nie daje rady. - pokręciłam głową czując jak łzy swobodnie spływają po moich policzkach. - To moja jedyna ucieczka Justin. - podniosłam na niego wzrok.
-To nie jest rozwiązanie Cait. - powoli starł łzy z moich policzków. - To ci nie pomaga, to cię niszczy.
-Skąd możesz to wiedzieć Justin? - szepnęłam bardziej do siebie niż do niego, nie licząc że usłyszy On jednak usłyszał.
-Ponieważ - oblizał usta - sam to kiedyś robiłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I mamy kolejny! :D
Mam nadzieję że wam się spodobał, liczę na opinię w komentarzach :)
Do następnego :*
Ps. Rozdział nie sprawdzany.
Wow... Zatkało mnie... Cudny <3
OdpowiedzUsuńJest wspaniały! :)
OdpowiedzUsuńJej.. Przeczytałam właśnie ostatni rozdział i nie wiem co powiedzieć ! ;) Lepszego bloga to ja jeszcze nie czytałam , jest tak świetny , bardzo emocjonalnie , ciekawie i zajeb**cie piszesz , że kocham ten blog i Cb za to pisanie !! Czekam z niecierpliwością na następny ! <3<3<3
OdpowiedzUsuńWoow *.* Genialny rozdział! Że on co?! Niech sobie lepiej szczerze pogadają, to im dobrze zrobi i.. zbliży do siebie jeszcze bardziej :)) Czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3