środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 8

Justin POV :
Spojrzałem w dół i zobaczyłem dziewczynę leżącą na ziemi .
-Caitlin ? - szybko pomogłem jej wstać .
-Uhh..przepraszam nie wiem jak to się stało . - spuściła wzrok .
-Zdarza się . Nic Ci nie jest ? - zlustrowałem ją wzrokiem kiedy ten zatrzymał się na jej nadgarstku .
-Nie , nic w porządku .
-Co Ci się stało w rękę ? - zapytałem .
Spojrzała na swój nadgarstek i szybko schowała go za plecy .
-Umm...nic , skaleczyłam się niechcący . - patrzyłem na nią podejrzanie kiedy sobie o czymś przypomniałem .
/retrospection/
Szedłem korytarzem kiedy zatrzymałem się koło mojej szafki wyjmując książki . Obok mnie stanęły dwie dziewczyny także coś robiły w szafkach . Niechcący usłyszałem ich rozmowę .
-Słyszałaś ? - jedna zwróciła się do drugiej .
-O czym ? 
-O Caitlin , Caitlin Williams ? 
-Nie , co się stało ?
-Podobno chciała się zabić , moja ciocia jest pielęgniarką w szpitalu i wszystko widziała , miała pocięty nadgarstek .
-Serio ? - druga wytrzeszczyła oczy .
-Tak . - zamknęła szafkę i zaczęły iść w stronę sal .
/end of flashback/

-Czy ty zawsze musisz kłamać ? - patrzyłem na nią nie zwracając uwagi że lekcje się już zaczęły - Ja tylko chce Ci pomóc , nie możesz mi po prostu powiedzieć ?
-Ja...ja przepraszam . - ominęła mnie i pobiegła w stronę wyjścia .
-Caitlin ! Czekaj ! - krzyknąłem i zacząłem biec za nią . Rozglądałem się dookoła gdzie mogłaby się znajdować . Wiem.. zacząłem biec w miejsce gdzie podejrzewam że jest . Miałem racje dziewczyna siedziała i cicho szlochała w swoje kolana pod tym samym drzewem co wcześniej . Podszedłem do niej i usiadłem koło niej . 
-Caitlin spójrz na mnie . - poprosiłem .
Powoli podniosła swoje zapłakane oczy i popatrzyła na mnie . 
-Ja nie chciałem Cię zranić , naprawdę . 
-Przepraszam . - wydukała i zaczęła znowu płakać . Powoli przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem . Płakała w moją klatkę piersiową kiedy ja uspokajająco pocierałem jej plecy . - Cii nie płacz .
-Jestem taka beznadziejna , ludzie mną pomiatają bez jakichkolwiek powodów . Dlaczego ? Dlaczego to właśnie mnie się to przydarzyło ? Brad znęca się nade mną , nikt mnie nie rozumie gdyby było to możliwe wszyscy chcieli by żebym zniknęła , wszystkim byłoby lepiej . Dlaczego im tego nie ułatwić ? Dlaczego by się po prostu nie zabić żeby innym było lepiej ?! Ja sobie już nie radze , Justin ja sobie nie radzę ! 
Patrzyłem na nią jak płacze i wymawia te wszystkie słowa . Jak ona może tak mówić jest wspaniałą dziewczyną . Piękną , mądrą a mówi o sobie takie rzeczy . 
-Jak możesz tak mówić ?! Ludzie Ci zazdroszczą dlatego Ci dokuczają . Jesteś piękną , modrą dziewczyną przed którą świat stoi otworem nie trać tego bo ktoś tak chce , bądź sobą i nie patrz na to co mówią inni , a Brad ? Ostatnio nie widziałem żeby nawet z Tobą rozmawiał .
-B-bo nie rozmawia - pociągała nosem - c-codziennie na którejś z przerw zaciąga mnie do męskiej ubikacji i tam-tam.... - łkała .
-Spokojnie , po prostu powiedz . 
-On tam topi moją twarz w m-muszli ! - przytuliłem ją tak mocno jak tylko mogłem .
-Już tego nie zrobi  - podniosłem jej podbródek do góry - obiecuję . 
Spojrzałem w jej piękne błękitne oczy poczułem nieodpartą chęć żeby ją chronić . 
Caitlin wytarła łzy z policzków i powoli wstała z moich objęć .
-Nie musisz tego robić , nie chcę żebyś miał przeze mnie jeszcze większe kłopoty niż już masz .
Energicznie zamrugałem oczami , tej dziewczynie tak szybko zmienia się nastrój .Wstałem zaraz za nią podchodząc do niej o łapiąc ją za łokcie , zgiąłem trochę kark tak że byłem lekko zgięty , patrzyłem w jej oczy a ona w moje z intensywnością i pasją . 
-Nie zostawię Cię samą , rozumiesz ? 
Pokiwała twierdząco głową i wyszeptała ciche 'dziękuję' . 

                                                                                    ~.~

Caitlin POV :
-Caitlin do Ciebie ! - mama krzyknęła z dołu kiedy ja kończyłam swój makijaż .
-Już idę ! - musnęłam moje rzęsy jeszcze raz i psiknęłam się moimi perfumami „DAISY MARC JACOBS” i byłam gotowa . Lucky spał se wygodnie na moim łóżku więc po cichu wyszłam z pokoju . Zbiegłam na dół po schodach i zobaczyłam że Jazmyn wraz z Lily czekają już na mnie rozmawiając z moją mamą o nieistotnych rzeczach .  Przywitałam się z dziewczynami i zaczęłyśmy iść w stronę wyjścia . 
-Tylko wróć przed dziesiątą ! - krzyknęła mama gdy byłyśmy już parę kroków od ganku . 
-Ok ! - odkrzyknęłam i zaczęłam wgłębiać się w rozmowę z dziewczynami , nie wiem dlaczego ale jest pomiędzy nami nić porozumienia , chociaż nadal widzę że Lily nadal nie jest do mnie do końca przekonana . 
Przez naszą rozmowę nawet nie zorientowałyśmy się kiedy dotarłyśmy na przystanek autobusowy , niedługo potem przyjechał autobus . Usiadłyśmy na końcu a po 15 minutach byłyśmy już w galerii . 
-To co zaczynamy zakupy ! - pisnęła Jazlyn i złapała nas za ręce prowadzić do pierwszego sklepu .
Chodziłyśmy pomiędzy wieszakami i oglądałyśmy ubrania . Lily poszła przymierzyć piękną kwiatową sukienkę .
-Caitlin chodź zobaczyć ! - krzyknęła Jazlyn wchodząc do przymierzali . 
Szybko ruszyłam za nią pomiędzy przebieralniami aż doszłyśmy do tej w której była Lily .
-I jak ? - powiedziała o okręciła się wokół własnej osi . 
-Wyglądasz pięknie . - powiedziałam wpatrując się jak sukienka opina szczupłą talię Lily . 
-Naprawdę ? - powiedziała z uśmiechem . 
-Tak . - odwzajemniłam .
-Myślisz że Mattowi się spodoba ? - zwróciła się do Jazlyn .
-Na pewno ! - klasnęła w ręce radosna . 
-Kim jest Matt ? 
-To jej prawie chłopak . - wypaliła Jazz .
-Jazlyn ! - szturchnęła ją . 
-Ał ! - Jazz pocierała swoje żebro . 
-Na pewno mu się spodoba . - uśmiechnęłam się .
-Mam nadzieję . - powiedziała i weszła z powrotem do przymierzalni . 

                                                                                                               ~.~

-Idziemy coś zjeść ? - powiedziałam po dwóch godzinach zakupów .
-Tak , jestem wykończona . -  rzuciła Jazlyn pocierając brzuch . 
-Chodźmy na miejscu jest Kfc możemy tam coś zjeść . 
Szłyśmy przez galerię całe obładowane różnymi torbami aż wreszcie dotarłyśmy na miejsce . 
Złożyłyśmy zamówienia i usiadłyśmy do wolnego stolika . 
-Caitlin miałabyś przyjść w piątek do mnie na imprezę ? Będę miała już siedemnaście . - uśmiechnęła się .
-Pewnie , dzięki za zaproszenie . 
Nastała chwila ciszy , trochę niezręcznej ciszy .
-Jazmyn a Justin będzie ? 
Prawie wyplułam colę którą właśnie sączyłam przez słomkę .
-No jasne . 
-Ktoś mnie oświeci ? - powiedziałam modląc się w duchu żeby nie chodziło o tego Justina .
-Umm...tak to mój brat .
-Możesz przypomnieć mi jak masz na nazwisko ?
-Bieber , Jazmyn Bieber . 
Patrzyłam na nią w osłupieniu Proszę żeby jej nic nie powiedział , nie chcę żeby ktoś się dowiedział... 
-Znasz go ?
-Tak chodzimy razem na matematykę , rozmawiałam z nim pare razy...
-W porządku .
-To co idziemy ? - wtrąciła Lily .
-Tak już najwyższy czas , jest dziewiąta .
Wyszłyśmy pod wieczór więc czas leciał nieubłaganie .
Więc Justin ma siostrę...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest 8 ! 
Rozdział jest beznadziejny i krótki , przepraszam jakoś nie miała 'weny' :/
Chciałam jeszcze podziękować za komentarze i wyświetlenia , chcę żebyście wiedzieli że to naprawdę wiele dla mnie znaczy i motywuje <3
Do następnego ! ;*

Ps.Jeśli chcesz być informowana/y o rozdziałach zapraszam do zakładki informowani ;)

7 komentarzy:

  1. kocham to twoje opowiadanie <3
    Mam nadzięję że szzybko dodasz nastepnę rozdziały
    ♥Justin & Caitlin♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu ekstra :D Super jest to opowiadanie :**
    @Epic40713354 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No co ty jest swietny jak zawsze! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. BEZNADZIEJNY?! CO TY MÓWISZ?! ON JEST WSPANIAŁY! kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥. zakochałam się, laska ; p

    OdpowiedzUsuń