czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 11

Caitlin POV :

Wróciłam do domu cała w skowronkach, serce nadal waliło mi w piersi po dzisiejszym wieczorze. Wspięłam się po schodach sprawdzając jeszcze czy mama śpi po czym weszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżku . Uśmiechałam się jak głupia sama do siebie przez dłuższą chwilę aż znużył mnie sen . Wślizgnęłam się pod kołdrę po chwili odpływając w głęboki sen .

                                                                                 ~.~

Gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegarek 11.38, powoli zwlekłam się z łóżka żeby wykonać poranną toaletę, obmyłam twarz po czym przetarłam ją ręcznikiem, wyglądałam jak panda, tusz wylądował pod moimi oczami a ślady po błyszczyku były widoczne w kącikach moich ust . Wyszłam z łazienki kierując się w stronę wyjścia z pokoju gdzie od razu zeszłam do kuchni . Mama siedziała na krześle popijając kawę i przeglądając rachunki, na jej nosie widniały okulary czyli obliczała czy starczy jej na ten miesiąc . Odkąd tata umarł mama musi pracować na dwie zmiany, ledwo starcza nam na rachunki .
-O nareszcie się obudzi- - przerwała gdy uniosła oczy znad rachunków na moją osobę - czyje to rzeczy ?
Spojrzałam na swoje ubrania niepewna o co jej może chodzić . O tak.. przecież nadal byłam w ubraniach Justina, tak zmorzył mnie sen że nawet nie przebrałam się w piżamę .
-Bo oblałam się piciem na urodzinach Jazlyn i jej brat pożyczył mi swoje . - powiedziałam zgodnie z prawdą, no prawie pomijając fakt że sama się nie oblałam .
-Uh... dobrze . A jak było na urodzinach ?
-Dobrze . - uśmiechnęłam się na samą myśl o wieczorze .
-Poznałaś kogoś ?
-Mamoo... - jęknęłam zdegustowana .
-Dobrze , dobrze o nic już nie pytam . - podniosła ręce w obronnym geście po czym z powrotem zaczęła sprawdzać rachunki .
Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy w kartonie, nalałam go sobie do szklanki i duszkiem wypiłam . 

                                                                              ~.~

Siedzę wpatrzona jak kropelki deszczu uderzają z wielką siłą w szybę mojego okna . Niebo spowite jest ciemnymi chmurami zapowiadając burzę, patrzę jak ludzie idą pośpiesznie w poszukiwaniu schronienia przed ulewą . Po mojej głowie ciągle mknął myśli o tamtym wieczorze , ciągle w mojej głowie jest on .
Wstałam powoli z mojego miejsca przy oknie i z mojej szafki nocnej wzięłam moją ulubioną książkę jedną z wielu tej tytuł to 'Szeptem' , czasem zastanawiam się czy taka miłość istnieje , czy ja mogłabym taką przeżyć . Nora wiodła zwyczajne życie aż poznała Patcha , wtedy wszystko zwróciło się o 180 stopni . Czy ja też gdy spojrzę na mojego ukochanego będę miała te sławne 'motylki w brzuchu' ?  Wieżę że kiedyś tak się stanie .

                                                                              ~.~

Moje spokojne czytanie książki przerwało pukanie do drzwi .
-Proszę . - krzyczę myśląc że mama coś ode mnie chce, jednak ku mojemu zaskoczeniu w  drzwiach stanęła moja ciocia .
Szybko poderwałam się z miejsca przy oknie rzucając niedbale książkę gdzie popadnie . Wtuliłam się w nią najmocniej jak umiałam . Ciocia Rose jest siostrą mojego taty nie widziałam jej tu od pogrzebu mojego taty . Nie przyjeżdżała do nas od tamtej pory z jasnego mi powodu ten dom za bardzo przypominał jej o tacie . 
-Ależ urosłaś . - odciągnęła mnie od siebie żeby móc mi się dokładnie przyjrzeć .
Jej czekoladowe proste włosy sięgające do ramion leżały swobodnie na jej prawym ramieniu, duże błękitne oczy podkreślone tuszem do rzęs wpatrywały się we mnie . Moim zdaniem oczy są jedynym dowodem na to że mój tato i ona są rodzeństwem .
-Tyler też tu jest ? - rozglądałam się w poszukiwaniu bruneta .
W dzieciństwie byliśmy nierozłączni, spędzaliśmy dużo czasu razem . Wszystko zmieniło się od tamtego czasu, przeszkodą było też między innymi to że mieszka w Toronto a ja Nowym Jorku . Spędzałam u niego całe wakacje . Ciągle przesiadywaliśmy w naszym domku na drzewie i robiliśmy wyprawy rowerowe .
-Tak . - przesunęła się na bok dając mi widok na wysokiego bruneta .
Zmienił się i to jak . Pamiętam że kiedy ostatni raz go widziałam też był przystojny ale teraz widać po nim że zaczął ćwiczyć .
-Tyler ! - pisnęłam i podbiegając do niego wtuliłam się . - Tak dawno Cię nie widziałam, wyprzystojniałeś . - powiedziałam żartobliwie, ten zaśmiał się gardłowo i przycisną mnie do siebie .
-Wy porozmawiajcie a ja pójdę porozmawiać z twoją mamę . - powiedziała ciepło ciocia i zeszła po schodach .
Razem z Tylerem usiedliśmy na moje łóżko i zaczęliśmy rozmowę .
-Zmieniłaś się . - powiedział a kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu .
-Ty też . Nie poznałabym Cię nigdy .
Tyler ma średniej długości włosy lekko postawione do góry , błękitne oczy takie same jak ciocia i jak miał mój tato i jest wyższy ode mnie o głowę jak nie więcej .
-Na długo przyjechaliście ? Muszę Cię oprowadzić po Nowym Jorku ! - powiedziałam radośnie się uśmiechając .
-Planowaliśmy zostać tu tydzień bo mam akurat wolne w szkole . Chętnie pozwiedzam . Mam nadzieję że nie będzie tak jak wtedy w lesie .
-Ej ! - walnęłam go w ramię robiąc naburmuszoną minę, oczywiście w żartach . - Myślałam że znam te drogę !
-Tak ją znałaś że się zgubiliśmy . - zaczął się śmiać .
-Miałam 13 lat i myślałam że to skrót .

                                                                             ~.~  

-.....A.A pamiętasz jak zwymiotowałaś z nerwów na babcię Suzi ? Miałaś jej zaśpiewać a wcześniej najadłaś się lodów czekoladowych  - nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu . - ale ja i tak Ci klaskałem .
-Tak pamiętam to, tego się nie da zapomnieć . - ze śmiechu już trzymaliśmy się za brzuch .
-Jest jeszcze nasz domek na drzewie ?
-Jest, nie pozwoliłem go rozmontować . - uśmiechnął się szeroko .
-Obiad ! - usłyszeliśmy wołanie mojej mamy z kuchni .
Zeszliśmy po schodach do jadalni gdzie mama z ciocią o czymś zaciekle rozmawiały .
Po skończonym obiedzie mama poszła do kuchni po czym wróciła z pucharkami wypełnionymi po brzegi lodami .
Tyler i ja rzuciliśmy sobie znaczące spojrzenia .
-Nie wygrasz ze mną . - powiedział uśmiechając się triumfalnie .
-O założymy się ? - podniosłam wysoko brwi .
-Trzy , dwa , jeden , stary ! - odliczył i oboje w tym samym czasie zaczęliśmy pałaszować lody .
Jak byłyśmy mali to była nasza tradycja, zawsze gdy jako deser były lody graliśmy w 'kto pierwszy zje lody' . Śmieszne ale nam zawsze się to podobało .
-Pierwsza ! - krzyknęłam podnosząc palec wskazujący do góry jako znak triumfu .
Cali byliśmy pobrudzeni lodami ale nam to nie przeszkadzało widywaliśmy już siebie w gorszych stanach .
-To nie fair . - udał obrażoną minę i założył ręce na piersi .
Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem . Odniosłam brudne naczynia do zlewu i wróciłam z powrotem do jadalni .
-Tyler poczekaj na mnie chwilę tylko się przebiorę i wychodzimy, okej ?
-Czekam .
Pobiegłam po schodach do mojego pokoju . Na szczęście mama zlitowała się nade mną i nie budząc mnie sama wyprowadziła Luckiego na spacer i wzięła do swojej sypialni żeby mi nie przeszkadzam . Wyjęłam z komody parę ciemnych jansów do tego białą bokserkę i ciepły sweterek . Lato już się kończyło a jesień szła wielkimi krokami dlatego ubrałam się trochę cieplej . Weszłam do łazienki zrzucając z siebie pogniecione ubrania i wchodząc do kabiny prysznicowej pozwoliłam strumieniom wody spływać po moim ciele . Namydliłam swoje ciało płynem o zapachu kwiatów po czym to samo zrobiłam z włosami . Szybko spłukałam płyn i wyszłam z pod prysznica . Owinęłam się miękkim białym ręcznikiem włosy puszczając po plecach . Szybko złapałam za suszarkę żeby je wysuszyć a gdy tylko to zrobiłam wytarłam ciało ręcznikiem i wsunęłam na siebie czystą bieliznę oraz wcześniej przygotowane ubrania . Zakryłam korektorem wszystkie niedoskonałości na twarzy po czym zrobiłam lekkie kreski eyeliner'em i musnęłam rzęsy tuszem , na usta nałożyła błyszczyk a włosy dokładnie rozczesałam . Nie chcąc żeby Tyler długo na mnie czekał zostawiłam je naturalnie falujące się . Psiuknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i spakowałam do brązowej torebki wszystkie potrzebne mi rzeczy czyli : błyszczyk , iphona , słuchawki , portfel , okulary przeciwsłoneczne , mała parasolkę itp, wsunęłam pasek na ramie a gdy schodziłam po schodach torebka podskakiwała obijając się o mój bok .
-Gotowa ! - krzyknęłam do Tylera po czym ten wyszedł mi na przeciw . Na nogi wsunęłam moje martensy i czekałam aż Tyler zawiąże swoje nike za kostkę
 Gdy wyszliśmy z mojego domu na szczęście deszcz już przestał padać .

Justin POV :

Siedzę na łóżku z laptopem na kolanach, za oknem dopiero zaczyna się przejaśniać bo deszczu . Przeglądam różne strony internetowe aż wchodzę na mojego maila .
Masz jedną wiadomość .

Od : Kevin . 
Siema stary , dziś wyścig na  wall street o 21 . Bądź . 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z góry przepraszam że rozdziału nie było ale korzystałam z ostatnich dni wakacji :)
Tak wygląda Tyler :

Jeszcze parę wejść i wybije 2000 odwiedzin <3 
Nie wiem jak wam dziękować za te wszystkie komentarze i wejścia , to WIELE dla mnie znaczy, naprawdę.

8 komentarzy:

  1. To jest takie hbrdjkgtSKb , @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny :) A Tyler jest przystojny :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. uhuhu Tyler... Justin może być zazdrosny :) Super opowiadanie kochanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuuuu.... vgshjdhgdsgvdhusjhj już nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham <3 I czekam, aż się zacznie coś dziać między Justinem a Caitlin :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie no, świetne ! czekam na nn ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochaaaaaaam ♥

    OdpowiedzUsuń