wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 6

Caitlin POV :
Gdy tylko dotarłam do domu trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju . Mamy nie było w domu bo pracowała więc spokojnie mogłam zająć się tym co chciałam . Wbiegłam do łazienki i spod umywalki wyjęłam głęboko schowaną żyletkę . Schowałam jedną bo mama postanowiła zabrać mi wszystkie inne . Zawsze muszę spieprzyć . Jednym posuwistym ruchem pociągnęłam po moim nadgarstku . Jestem pieprzonym nieudacznikiem . Czego bym nie zrobiła , nie powiedziała zawsze wychodzi na to samo .
Chcę to skończyć . Nic nie dzieje się bez przyczyny , nie wiem za co jestem karana ale mam tego wszystkiego dość ! Raz , dwa , trzy żyletka chodziła mi nieustannie w ręku a słone łzy turlały się po policzkach . W pewnym momencie zaczęło robić mi się słabo , spojrzałam w dół na mój krwawiący nadgarstek i zobaczyłam że moja druga ręka nadal przeciąga po nim ostre narzędzie .Nie zaprzestawałam swoich czynów aż przed oczami nie zaczęło robić mi się...
Ciemno.
                                                                           ~.~

Obudziłam się w jasnym pokoju , na suficie wisiały lampy które drażniły moje oczy . Lekko podniosłam głowę do góry i zobaczyłam obok mnie mamę .
-Caitlin ! Obudziłaś się ! - powiedziała przez łzy .
-Mamo ? Gdzie ja jestem ? - próbowałam usiąść ale nic z tego nie wyszło zaraz z powrotem opadłam na łóżko .
-Leż córeczko leż , jesteś w szpitalu . - głaskała moje włosy po czym zeszła na mój blady policzek uśmiechając się do mnie .
-W szpitalu ? Jak to się stało ?
-Wróciłam z pracy do domu bo zapomniałam telefonu i kiedy poszłam sprawdzić czy już wróciłaś ty...tyy... - mówiła kiedy w jej oczach zakręciły się łzy .
-Spokojnie mamo . - pocierałam swoją ręką o jej .
-...ty leżałaś nieprzytomna w łazience....obok ciebie była żyletka a twój nadgarstek ociekał krwią .- dopiero teraz zdałam sobie sprawę że mam zabandażowaną rękę , wszystkie wspomnienia wróciły , pamiętałam każdą minutę z tego co się działo . Kłamstwo , złość Justina , żal...
-Mamo...ja...ja . - nie wiedziałam co powiedzieć , prawdę ? Kłamstwo ?
Już otwierałam usta żeby coś wydusić kiedy do sali wszedł lekarz .
-Jak się ma moja pacientka ? - uśmiech gościł na jego twarzy .
-Dobrze , dziękuję . - powiedziałam lekko unosząc kąciki ust .
-Młoda damo straciłaś dużo krwi , założyliśmy ci parę szwów na nadgarstku możesz mi powiedzieć co się stało ?
Myśl Caitlin myśl , co by mu powiedzieć.....już wiem !
-Sama do końca nie wiem jak to się stało....byłam w przedpokoju i kiedy szłam niechcący zepchnęłam wazon ze stolika obok....i on rooozbił się na mojej ręce...tak tak właśnie było .
Lekarz popatrzył na mnie podejrzliwie układając se w głowie to co właśnie powiedziała po czym przytakną i nabazgrał coś na swojej podkładce .
-W takim razie zostawimy Cię na noc na obserwacje i jutro będziesz mogła wrócić do domu , dobrze ?
-Tak , tak . Dziękuję Panu .
Lekarz wyszedł z sali a pielęgniarka koło trzydziestki podeszła do mojego łóżka i sprawdziła moją kroplówkę .
-Miałaś dużo szczęścia że Cię znaleziono . - powiedziała przyjaźnie .
-Tak wiem .
-Przepraszam Panią czas odwiedzin się już skończył . - powiedziała tym razem zwracając się do mojej rodzicielki .
-Umm..tak oczywiście . Proszę dać nam chwilkę dobrze ? - uśmiechnęła się .
-Dobrze , ale tylko pięć minut . - powiedziała pielęgniarka po czym skierowała się do wyjścia .
Gdy tylko opuściła pomieszczenie mama wzięła stołek i usiadła na nim przy moim łóżku , wiedziałam ze będzie chciała sie dowiedzieć czemu skłamałam . Powoli podniosła swoją rękę i złapała moją .
-Córeczko....dlaczego ? Dlaczego to zrobiłaś ? Chciałaś sie zabić ? Chciałaś mnie zostawić ? Zostałaś mi tylko ty . - słona łza spłynęła jej po policzku .
-Mamo ja...ja Cię nie zostawię , obiecuję . - pogładziłam jej rękę .
-Ale dlaczego to zrobiłaś ?
-Mamo proszę jestem zmęczona po prostu nie myśl o tym . - lekko się uśmiechnęłam .
-Po prostu się martwię o Ciebie - spuściła wzrok - pójdę już bo pielęgniarka mnie jutro nie wpuści do ciebie . - uśmiechnęła się i powoli wstała z miejsca wiem ze jest jej trudno i martwi się ale nie mogę jej powiedziec prawdy , nie mam pojęcia co by zrobiła i jak zareagowała pewnie poszłaby do dyrektora i jeszcze bardziej skomplikowała sprawę , wystarczy mi już problemów .
-Cześć mamo . - gdy tylko rodzicielka wyszła ułożyłam się wygodnie na szpitalnym łóżku po czym odpłynęłam w błogi sen .
 
                                                                          ~.~
-Witaj Caitlin . - obudził mnie głos lekarza który był u mnie wczoraj . - jak się czujesz ? - uśmiechnął się .
-Dzień Dobry , dobrze . - odwzajemniłam uśmiech .
Lekarz napisał coś na swojej podkładce i zwrócił się do pielęgniarki .
-Proszę przynieść pacjentce jej rzeczy .
-Już idę . - pielęgniarka skierowała się do wyjścia .
Lekarz powoli podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka .
-Słuchaj Caitlin domyślam się że to nie była żaden wazon .
-A-ale to b-był wazon naprawdę ! - nie wiedziałam co powiedzieć , mama mu powiedziała co zaszło ?
-Caitlin posłuchaj przez odebranie sobie życia nic nie zdziałasz , wyrządzisz krzywdę i sobie i swojej matce . Gdy zadzwoniła po karetkę byla zdruzgotana siedziała przy tobie od czasu kiedy Cię tu przywieziono . Widziałem już takie przypadki jak ty , wiem masz problemy ale może chciałabyś z tym o kimś porozmawiać . Może poleciłbym Ci jakiegoś psychologa ? - uśmiechnął się przyjaźnie .
-Rozumiem co Pan do mnie mówi i obiecuję że drugi raz z tego powodu do Pana nie trafię ale podziękuję za psychologa dam sobie radę sama dobrze ?
-To Twoja decyzja Caitlin , jeśli jednak zmienisz zadanie tu masz wizytówkę Pani psycholog . - wręczył mi ją.
-Dziękuję  - uśmiechnęłam się i wzięłam wizytówkę - za wszystko .
-Ależ nie ma za co . - po tych słowach weszła pielęgniarka z moimi rzeczami .
-Przeszkadzam ? - była to inna pielęgniarka niż wczoraj widać było że jest po pięćdziesiątce .
-Nie , nie już skończyłem . - podniósł się z miejsca - Do widzenia Caitlin .
-Do widzenia .
Pielęgniarka podeszła do mnie , odłączyła mi kroplówkę wzmacniającą i podała moje rzeczy żebym mogła się ubrać .

                                                                         ~.~
Wychodząc ze szpitala zobaczyłam wiele chorych ludzi którzy walczyli tu o życie . Zrozumiałam jak ważny jest ten dar i jak niektórzy muszą walczyć o niego , a ja chciałam se ten dar odebrać . Powoli przeszłam przez mechaniczne drzwi i ruszyłam w stronę samochodu mamy , wsiadłam do niego po czym czekałam aż to samo zrobi moja rodzicielka . Po chwili usiadła na miejscu kierowcy . Odpaliła samochód i wyjechała na drogę . Gdy zatrzymała się na czerwonym świetle odwróciła głowę w moją stronę .
-Córeczko w domu czeka na Ciebie prezent , mam nadzieje że Ci się spodoba . - posłała mi ciepły uśmiech .
-Mamo nie musiałaś mi niczego kupować . - odwzajemniłam go .
-Myślę że ten Ci się spodoba . - po chwili światło zmieniło się na zielone a mama ruszyła w stronę domu .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i wyświetlenia . To wszystko wiele dla mnie znaczy i motywuje do dalszego pisania . Zachęcam do wyrażania swoich opinii , na pewno mi wiele pomogą .
Jak myślicie co to za prezent ?
Rozdział nie jest sprawdzany wiec za wszystkie błędy przepraszam z góry .
Jeśli chcesz byc informowany o dalszych rozdziałach zapraszam do zakładki 'informowani' ;)
Następny rozdział powinien pojawić się pod koniec tygodnia ;3
Do następnego ! ;))

6 komentarzy: